Relacja Ewy Rutkowskiej
„W pół drogi” – przystanek Gorzów Wlkp.
Klub „Jedynka”, 14 listopada 2017
Spotkania te wymyśliła i realizuje je Beata P. Klary. We wtorek, w gorzowskim Klubie „Jedynka” odbyło się po raz trzeci. Poprzednie dwie edycje zrealizowano w Bibliotece Miejskiej w Świebodzinie. W tym mieście znajduje się symboliczna, niewidzialna granica oznaczająca połowę drogi między Gorzowem a Zieloną Górą. Stąd ten tytuł „w pół drogi”. Celem spotkań jest wzajemne poznanie się ludzi pióra z obu części naszego województwa. Wymiana doświadczeń i poglądów na pisanie, a w szczególności na pisanie poezji.
Tym razem udział wzięli: Hanna Szczęsna ze Świebodzina, Renata Paliga z Gorzowa (a tak właściwie to od dwóch tygodni ze Szczecina), Michał Banaszak z Zielonej Góry i Adam Korzeniowski z Gościmia.
Na „pierwszy ogień” poszedł właśnie Adam Korzeniowski, który nie tak dawno wzrócił z Etiopii. Więc na dobry początek miał co opowiadać. Przejechał całą Etiopię, korzystając z publicznych środków transportu. Wspominał bardzo życzliwych ludzi. Dużą część czasu spędził w świętym mieście Etiopczyków w miejscowości Harer, w którym znajduje się ponad 90 meczetów. Na pytanie, czy podróże odbijają się w jego twórczości poetyckiej, odpowiedział, że chyba bardziej w fotografii. Bo zawsze podróżuje z aparatem fotograficznym. Swój pierwszy wiersz napisał dość dawno temu, słuchając namiętnie muzyki „Budki Suflera” i po wycieczce w góry. Pisanie to wg niego zadanie, które sami sobie stawiamy. Aby coś uchwycić, jakiś stan, zdarzenie. Powiedział także: „Gdybym tego nie robił, miałbym poczucie winy, że dostałem to coś i tego nie wykorzystałem”. Jego wiersze powstają dość długo. Ciągle je przerabia, analizuje, zastanawia się „Czym jest nasze życie”. Ostatnio nie pisze systematycznie. Robi zapiski, gdy dotknie go jakiś ważny przebłysk.
Adam z zawodu jest nauczycielem. Na terenie woj. lubuskiego mieszka ponad 20 lat. Wydał dwa tomiki poetyckie. W 2007 roku „Wiersze osobiste”. I w 2009 roku „Moja nadzieja”. Jest też autorem kilku wystaw fotograficznych, m.in. w Gorzowskim BWA, w Klubie Nauczyciela i w WiMBP. Zwiedził trochę świata. Był m.in. w Kambodży, Wietnamie, Afryce.
Renata Paliga jest lekarzem i wykładowcą na Pomorskim Uniwersytecie Medycznym w Szczecinie. Jej pracę doktorską o badaniu i leczeniu krwi, czyta się podobno jak najlepszą powieść. Renata napisała już kilka bajek dla dzieci i kilka sztuk teatralnych. Pisze też opowiadania i wiersze. Ma na swoim koncie dwa tomiki poetyckie. W 2008 roku ukazał się jej pierwszy tomik „Gruszka na wierzbie”. I ostatnio tomik „Osłuchani”, który w III Ogólnopolskim Konkursie Poetycko-Prozatorskim dla lekarzy „Puls słowa” zdobył w kategorii poezji I miejsce. Wiersze w tym tomiku napisane są językiem medycznym, ale mówią o człowieczeństwie. Debiutowała przed laty w antologii „Zmierzch XX wieku”, w wydawnictwie TadAd w Jastrzębiu Zdroju.
Jej wiersze znajdują się też w gorzowskich antologiach: „Zapisani w wierszach”, wspólnie z innymi członkami Klubu Okrągłego Stołu oraz „Wsłuchani w kamienie Gorzowa”, antologii wydanej na 750-lecie naszego miasta oraz w antologii, wydanej w bieżącym roku (z okazji 760 lecia miasta) „Poetycki portret miasta Gorzowa i jego mieszkańców”. Jak powiedziała na spotkaniu, ma już gotowe teksty na dwa nowe tomiki poetyckie. Wg niej „Pisanie to nie tylko chęć, to konieczność. To jest taka karma, przeznaczenie, od którego nie można uciec”.
To, że będzie pisać w przyszłości, wiedziała mając 12 lat i wiedziała też, że będzie lekarzem.
Hanna Szczęsna pracuje jako logopeda w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej oraz w Przedszkolu nr 5 w Świebodzinie. Od dzieciństwa wzrastała wśród poezji. Jej ojciec był miłośnikiem pięknego słowa. Uwielbiał Jesienina i Majakowskiego. Nagrywał się na magnetofon i w domu wszyscy go słuchali. Mówiono też wierszem i układano rymowanki. Aby wydać swój pierwszy tomik dojrzała dopiero niedawno. I tak powstała książka pt. „Szum myśli”, wydana przez Muzeum Regionalne w Świebodzinie. We wstępie tego tomiku można przeczytać: „Poezja dla niej jest magiczną siłą tworzenia, zapisem jej lęków i niepokojów egzystencjonalnych, dlatego znajdujemy w wierszach „kęs istnienia” i „pogodny smutek” wiersza leśmianowskiego i staffowskiego. Jest to zarazem podziw świata, jak i pragnienie zrozumienia jego antynomiczności. O sprawach najważniejszych, Bogu, przemijaniu mówi ze zdziwieniem, jakby mimochodem”.
A na spotkaniu autorka tak skomentowała swoje wiersze; „w wierszach odzwierciedlam prostotę, piszę o lękach, przemijaniu, rozliczam siebie. Jest to taka autoterapia”. Jej wiersze są oszczędne, preferuje krótkie formy. Jest też lektorką języka esperanto.
Michał Banaszak z zawodu prawnik, pracuje w Sądzie Okręgowym w Zielonej Górze. Aktualnie jest na studiach doktoranckich z zakresu literaturoznawstwa. Osobiście szykuje się do ślubu. Pisać zaczął dość późno. Pierwszy jego wiersz powstał w 2015 roku. Inspiruje go codzienność, zwykłość. Nawet ostatnio znalazł inspirację do napisania wiersza wśród różnych prawniczych pism i listów.
W 2016 roku został laureatem konkursu im. A.Świrszczyńskiej w Krakowie, na Książkowy Debiut Poetycki. I w ten sposób powstał jego debiutancki tomik „Piosenka o rozpadzie”. „Tomik ten, to doskonały poetycko zapis ludzkiego, nieuchronnego, granicznego doświadczenia. Doświadczenia poszczególnego i najgłębiej osobistego, a przecież powszechnego, wspólnego. Zadaje podstawowe, metafizyczne pytania z przenikliwością, mężną świadomością, iż odpowiedzi na nie być może nie ma, nie było, nie będzie. Najważniejsze aby je wypowiedzieć, zamknąć w wierszu, utrwalić: by chociaż tak – unicestwić nicość i śmierć” Tak w skrócie opisał ten tomik B. Maj. Michał od zawsze dużo czytał. Potem trochę bawiąc się tą materią, tłumaczył wiersze, które go zafascynowały. I chyba pisanie się od tego zaczęło. Pisze sam, nie daje nikomu do czytania. Wg niego w pisaniu poezji ważne jest tzw. rzemiosło.
Na koniec spotkania dyskutowano nad tym, czy poeta powinien się angażować w otaczająca go polityczną rzeczywistość. Ireneusz K. Szmidt uważa, że od polityki nie należy uciekać, że należy o niej pisać, ale stosować czytelny kamuflaż i uciekać w aluzję. Bo poezją też można zawalczyć.
Każdy z uczestników spotkania przeczytał po kilka swoich wierszy.
Wg mnie było to najlepsze spotkanie z tego cyklu. Może zaważył na tym fakt, że było do kogo mówić. Publiczność zawsze dodaje skrzydeł.
Ewa Rutkowska
1,580 total views, no views today