GORZOWSKI POWIEW W KANSAS

FG w Kansas

Na fb umieściłam fotomontaż: wachlarz z napisem Koncert Inauguracyjny w Filharmonii Gorzowskiej 18 maja 2011 r.  i podpisałam: „Gorzowski powiew w Overland Park. Kolejną rocznicę powstania Filharmonii Gorzowskiej „obejdę” właśnie tu z tym wachlarzem z 18 maja 2011”. Jednym z lajkowiczów był Ryszard Bronisz, który napisał mi, że był pomysłodawcą filharmonicznego gadżetu, a o tym pomyśle opowie mi po moim  powrocie do Gorzowa. Nie mogę tak długo czekać. Wymogłam :), żeby natychmiast mi opowiedział. Uprzejmie zatem napisał, za co serdecznie mu dziękuję.

„W 2011 roku byłem czynnym zawodowo prezesem Gorzowskiego Rynku Hurtowego S.A.. Kończyła się budowa obiektu Gorzowskiej Filharmonii i snuto plany  uroczystego jej otwarcia. Ponieważ moje wielokrotne udziały w koncertach  i przedstawieniach operowych w różnych salach koncertowych i  operach w Europie a nawet w Buenos Aires (Teatro Colon) dały mi poznać „rolę” jaką odegrały (może mało znaczące) wachlarze. Widziałem w tych obiektach, wystawy wachlarzy pamiątkowych mających nawet ponad sto lat, na których składane były autografy wybitnych twórców spektakli i najlepszych wykonawców.

Postanowiłem w ramach reklamy swojej firmy zrobić coś podobnego na wzór i podobieństwo, jako wkład upamiętniający „Koncert Inauguracyjny” Filharmonii Gorzowskiej. Jedna z pracownic zajmująca się marketingiem nawiązała kontakt z firmą (nie chińską), która  po uzgodnieniach technicznych wykonała 500 egzemplarzy tych wachlarzy. Zostały one przekazane kierownictwu FG do dyspozycji. Dalej już nas i mnie nie informowano co się z nimi stało i kto je otrzymał.

Stwierdziłem, że  nie tak to sobie wyobrażałem. Ale Gorzów to przecież …

Dlatego jak zobaczyłem to u Ciebie to moja reakcja była natychmiastowa. Mam jeszcze zdjęcia projektów tego wachlarza i inne dokumenty”.

Ryszard Bronisz

1,592 total views, 2 views today

AMERYKAŃSKI DIAKON MÓWIŁ O POLSKIM ŚW. M. MARII KOLBE

KościMuseum5

Podczas Mszy św. Wielkiego Piątku w kościele katolickim pw. St. Michael Archangel w amerykańskim stanie Kansas w Overland Park,  diakon John Weist mówił o św. Maksymilianie Marii Kolbe, który życie swoje poświęcił za polskiego żołnierza, sierżanta Wojska Polskiego, więźnia niemieckiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz.

Duchowny, mówiąc o Męce Chrystusa, przedstawił postawę człowieka w obliczu śmierci, któremu udaje się jej uniknąć dzięki innemu człowiekowi. Ten człowiek dziękuje – mówił kapłan, podając przykład uratowania polskiego żołnierza Franciszka Gajowniczka, przez rodaka, którym był Maksymilian Maria  Kolbe. – „ Ten człowiek wyratowany z Auschwitz przez współbrata, żył jeszcze 44 lata i przez ten czas dziękował Bogu za uratowanie i modlił się za Kolbego, że cały świat o nim usłyszał, a Kolbe został świętym” – powiedział diakon. Następnie duchowny odniósł się do śmierci Jezusa,  stawiając  pytanie: jaka powinna być zatem nasza  postawa?  Odpowiadając na nie, powiedział: – Jezus zmierzył się ze śmiercią, zwyciężył ją, a każdy człowiek otrzymał obietnicę życia wiecznego. Dzięki jego śmierci nie zginiemy, będziemy wieczni, więc jeszcze bardziej powinniśmy dziękować Jezusowi”- podkreślił diakon John Weist.

Triduum Paschalne rozpoczęło się nabożeństwem w Wielki Czwartek, udział w Liturgii jest ułatwiony dzięki tekstom, które znajdują się w każdej ławce i są dostępne, każdemu kto po nie sięgnie. Niektóre czytania i śpiew przedstawione są po łacinie i w języku angielskim.  

Przed rozpoczęciem każdej Mszy św. w drzwiach kościoła, wiernych witają wolontariusze, mają przypięte identyfikatory i rozdają teksty liturgii albo foldery z ogłoszeniami, ponieważ na zakończenie Mszy św. nie ma zwyczaju czytania przez księży ogłoszeń duszpasterskich. Wierni często otrzymują informacje jako wiadomości sms-owe lub korzystają z informacji internetowych.

W Niedzielę Palmową w kościele katolickim pw. Wniebowstąpienia jak zwykle wolontariusze w drzwiach witali i pozdrawiali każdego wchodzącego do świątyni. Na środku kruchty stał duży stół, na którym wyłożone były palmy w formie trzcinowego liścia. Wierni brali po jednym lub po kilka i wchodzili do kościoła głównego. Na rozpoczęcie Mszy św. z  kapłanem weszła grupa dzieci niosąca trzcinę. Liturgia Słowa Niedzieli Palmowej jest bardzo długa, czytanie można było śledzić z Biblii udostępnionych przy wszystkich ławkach. Gdy nadszedł czas Komunii św. do ołtarza podeszli szafarze, którzy najpierw sami przyjęli Ciało Chrystusa, a następnie otrzymali pateny i rozeszli się po kościele udzielając Jej wiernym. Komunia zawsze w tym kościele udzielana jest w dwóch postaciach, Chleba i Wina. Podawana jest najczęściej na złożone dłonie, tylko niektórzy przyjmują do ust. Natomiast Wino, podawane jest z jednego kielicha, który jest za każdym razem przecierany po kolejnej  osobie z niego pijącej.

W piątek, w tygodniu poprzedzającym Wielki Tydzień w kościele pw. Św. Michała Archanioła odprawiona została wieczorem Droga Krzyżowa. Głównym instrumentem w kościele jest fortepian. I właśnie muzyka fortepianowa towarzyszyła modlitwie przy Stacjach. Wierni przed wejściem brali wyłożone w koszykach książeczki z modlitwą Drogi Krzyżowej, w których znajdują się także obrazy Męki Pańskiej.

W tym dniu, kilka godzin wcześniej wierni przychodzą do dolnych obszernych pomieszczeń kościoła i obchodzą tzw. postny piątek. Polega on na smażeniu ryb i ich wspólnym spożywaniu, a potem bardzo licznie zgromadzeni wierni dorośli i dzieci wspólnie biesiadowali przy kilkudziesięciu zastawionych stołach.

Kościoły w regionie Kansas, tak jak prawie wszystkie budowle nie są tak wysokie jak w Polsce czy innych krajach europejskich, są płaskie i bardzo obszerne.

Kansas jest jednym z pięćdziesięciu stanów Ameryki Północnej, położony w środkowej części kontynentu. Graniczy z Kolorado, Missouri, Oklahomą i Nebraską.

Nazwa stanu pochodzi od nazwy miejscowego plemienia indiańskiego Kansa, tłumaczonej jako ludzie południowego wiatru. Charakteryzuje się podzwrotnikowym suchym klimatem, z  dużymi różnicami temperatur między latem a zimą. Wiosną i jesienią bywa, że kilka dni jest upalnych a kilka nawet mroźnych, przynajmniej nocą i  z rana. Ale jest tu dużo słońca. Ludzie zatem są bardzo pogodni.

Największe miasta tego stanu to: Topeka, WichitaKansas CityHutchinsonLawrence.

 

 

1,457 total views, 2 views today

MIGAWKA Z KANSAS

Wielki Piątek.

Dla nas i za nas umarł Chrystus. Dzień zadumy, troski i trwogi. Ale także nadziei, że słońce zaświeci, że radość nadejdzie, bo On Zmartwychwstanie, dla nas. A my razem z Nim.

Nadziei. Miłości. Radości z każdego dnia i z tego, że możemy coś komuś ofiarować. Każdy może! Tylko trzeba chcieć. Rozdawać uśmiech!

Tego życzę wszystkim Czytelnikom, Przyjaciołom, Znajomym. – na Triduum Paschalne i na Wielkanoc.

Z Overland Park Wanda Milewska

i Grzegorz Milewski 

Nasz  siedemnasty dzień na prerii. W stanie Kansas blisko miasta Kansas City, a dokładnie w Overland Park. Co mnie tutaj zachwyciło? Budynki? Cuda techniki? Wynalazki? A może porządek i widoki jak z obrazków?

Nie! Choć to wszystko jest. Zresztą tak jak i w różnych innych krajach.

Zachwycają mnie ludzie i każdy pojedynczy człowiek, którego spotykam i który mnie spotyka. Żadne dobra materialne nie mają wpływu na bycie i obycie. Bo pieniądze, wiara, polityka, to tematy delikatne, indywidualne. Rozmowa o nich na forum – nietaktowna. Właściwie nic dziwnego. W  naszej polskiej kulturze, też jest to nietaktowne, więc dlaczego tym się zachwyciłam? Przecież w Polsce też się do siebie uśmiechamy, pozdrawiamy. Tylko czasem gdy się wypadnie z obiegu niektórzy udają, że nie poznają, że zapomnieli, że oni są wyżej w jakiejś hierarchii. W jakiej?

 PS  Jak to się stało, że ja, której nigdy się nie przyśniła taka przygoda, znalazłam się na amerykańskim kontynencie i ja, zarzekająca się, że nigdy w życiu nie wsiądę do samolotu, wsiadłam kolejno do dwóch? I to w tempie nie pozwalającym na zastanawianie.

Odpowiedź można znaleźć w mojej książce „Nadzwyczajne zwyczajności” – tam są różne świadectwa wiary i zdarzeń, których nigdy sami sobie nie wymyślimy ani nie zaplanujemy.

 

1,415 total views, 2 views today

WERNISAŻ WYSTAWY JUBILEUSZOWEJ ZOFII BILIŃSKIEJ

zo

Fot. wm

Relacja Ewy Rutkowskiej

Wernisaż odbył się 10. marca w Miejskim Ośrodku Sztuki w Gorzowie Wlkp.

Zofia BILIŃSKA to jedna z najbardziej rozpoznawalnych gorzowskich artystek.W Gorzowie mieszka i pracuje od 1976 roku. Jest absolwentką Liceum Plastycznego i Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Poznaniu. Dyplom z rzeźby obroniła w 1968 roku. Początki jej pracy, to także nauczanie plastyki w szkole.

Od dłuższego czasu wykonuje wolny zawód, poświęciła się własnej twórczości. Zofia Bilińska uprawia rzeźbę monumentalną i małe formy rzeźbiarskie. Pracuje w kamieniu, brązie, ceramice i drewnie. Gustaw Nawrocki, przedstawiając artystkę powiedział m.in. „Zosia jest perfekcjonistką i bardzo dobrą rzeźbiarką. Jej obecność w mieście jest bardzo ważna”. A sama artystka dodała:  „Bardzo lubię rysować. Rysunek rozwija wyobraźnię i daje większe pole do popisu. W rzeźbie dużo czasu trzeba poświęcić na sprawy techniczne. Moje prace, to cząstka mojego życia, czasu i własnej wrażliwości. Wyrażają one różne emocje; radości i smutki. W swoich pracach chcę wyrażać piękno. Bo sztuka dla mnie to piękno”. Mówi, że do swoich prac przywiązuje się jak do dzieci. Podziękowała też mężowi za nieustanne wsparcie.

Nie są to wszystkie jej prace, na tej wystawie. Bo część poszła „w świat”. Część z nich jest wypożyczona na tą ekspozycję od prywatnych kolekcjonerów. Kilka dużych prac zostało sfotografowanych. Chyba prawie każdy zna jej rzeźby znajdujące się w przestrzeni miejskiej. Np. w parku róż pomnik romskiej poetki Bronisławy Wajs-Papuszy, na nabrzeżu Paweł Zacharek. Z kolei  na moście przy ul. Chrobrego siedzi zadumany artysta malarz Jan Korcz. W środku miasta czarownica na miotle na Studni Czarownic przy Wełnianym Rynku. Przy ul. Warszawskiej zrywające się do lotu Ptaki. A na placu starego miasta replika Fontanny Paukscha. Na  Cmentarzu Świętokrzyskim pomnik więźniarek z Ravensbrück, a na cmentarzu komunalnym Pomnik Ofiar Stalinizmu. To tylko część jej prac.

Rzeźby i inne prace Zofii Bilińskiej znajdują się także w wielu miastach na terenie województwa; m.in. w Sulęcinie, Świebodzinie, Choszcznie, Reczu, Drawnie.

Zofia Bilińska jest też projektantką statuetki „Słowika”, nagrody im. Janusza Słowika, także tablic poświęconych znanym gorzowianom i licznych medali.

Twórczość jej była prezentowana na wielu wystawach zbiorowych i indywidualnych w kraju i za granicą. Artystka  posiada wiele nagród, wyróżniona brązowym medalem Zasłużony dla Kultury Gloria Artis,  „Motylem” gorzowskim, nagrodą Wojewody Lubuskiego i wieloma innymi.

Jubileuszowej wystawie towarzyszył  pięknie wydany Album, do którego materiały wybrał Zbigniew Sejwa, o artystce w albumie napisała Krystyna Kamińska oraz wielu innych  zaprzyjaźnionych z nią ludzi. Szatę graficzną zaprojektowała Monika Szalczyńska. Zdjęcia wykonało kilku znanych gorzowskich fotografików. Pozyskiwaniem funduszy na Jubileusz i organizację części artystycznej zajęła się Monika Kowalska, która także w tej części wystąpiła z  Elą Kuczyńską i Anną Łaniewską. Panie zaśpiewały nostalgiczne piosenki, np. „Twój portret” czy „Znam ludzi z kamienia”.

O życiu Jubilatki opowiadał Krzysztof Tuchalski – aktor gorzowskiego teatru. Całość z towarzyszeniem zespołu muzycznego w składzie: Marcin Nowak i   Ziom-Ziomkowski  z udziałem  Zbigniewa Sejwy.

Na uroczystość przybyło bardzo dużo ludzi. Jedynym mankamentem był ścisk  i brak miejsca, gdyby ktoś wpadł na pomysł ustawienia krzeseł jak na widowni, byłoby go więcej. No ale to już było… . I nie czepiam się.

Był też tort, różne napoje i ciasteczka. I trzeba tę wystawę zobaczyć. Ja wybieram się jeszcze raz, aby na spokojnie  pokontemplować.

Wystawa czynna będzie do 8 kwietnia. Kuratorem i aranżerem wystawy jest Gustaw Nawrocki.

 Ewa Rutkowska

 

1,552 total views, 1 views today

MISTRZOSTWO SKRZYPIEC W FILHARMONII GORZOWSKIEJ

Kat

Foto: archiwum artystki

Z Katarzyną Dudą rozmawia Urszula Śliwińska

Piękna, utalentowana, obdarzona niezwykłą charyzmą i wrażliwością, a do tego – jako jedyna polska skrzypaczka wykonująca na filharmonicznych estradach spektakularny II Koncert h-moll Paganiniego. O tym dlaczego lubi muzyczne wyzwania, jak wspomina swój pierwszy koncert w Gorzowie i jak to jest być mamą młodego muzyka opowiada Katarzyna Duda, skrzypaczka okrzyknięta jedną z najciekawszych osobowości artystycznych ostatnich lat w Polsce, którą usłyszymy 9 marca podczas koncertu „Mistrzowsko i z finezją” w Filharmonii Gorzowskiej.

 Jest Pani obecnie uznawana za jedną z najzdolniejszych polskich skrzypaczek. Krytycy jednogłośnie podkreślają Pani wirtuozerię, kunszt muzyczny, ale również sceniczny temperament, wrażliwość i…urodę. Czy takie postrzeganie przez specjalistów i publiczność dodaje skrzydeł, czy raczej czuje Pani presję?

 Katarzyna Duda: Kiedyś ta presja faktycznie była spora, dzisiaj do opinii krytyków i publicystów mam już dystans, choć w żadnym wypadku nie lekceważę ich.

Jednak to publiczność jest dla mnie najważniejsza – każdy artysta koniec końców występuje bowiem dla ludzi i to werdykt publiczności jest najważniejszy.

Koncertowała Pani z renomowanymi orkiestrami w Polsce i na świecie. W tym zacnym gronie znalazła się również Orkiestra Filharmonii Gorzowskiej. W 2015 roku wystąpiła Pani na gorzowskiej scenie wraz z Katarzyną Budnik-Gałązką. Jak wspomina Pani tę współpracę?

K.D.: To był piękny wieczór i dzięki fantastycznej grze Gorzowskich Filharmoników pod batutą Jacka Rogali, było to jedno z naszych niezapomnianych wykonań Symfonii koncertującej Mozarta!

Tym bardziej się cieszę na kolejne spotkanie z artystami Filharmonii Gorzowskiej oraz z Jackiem Kraszewskim, z którym miałam już wielką przyjemność wykonywać Paganiniego w Koszalinie.

W Gorzowie wystąpi Pani w pięknym, ale wymagającym repertuarze. Na scenie zabrzmi m.in. II Koncert h-moll Niccolo Paganiniego, dzieło pełne spektakularnych efektów technicznych, wymagające od solisty najwyższej klasy wirtuozostwa, a zarazem uwielbiane przez melomanów. Dobrze czuje się Pani w takim repertuarze?

K.D.: Faktycznie, II koncert Paganiniego jest uwielbiany przez melomanów, ale w Polsce – tylko przez melomanów-audiofilów. Póki co bowiem, od wielu lat, jestem jedyną skrzypaczką wykonującą to karkołomne dzieło na polskich estradach filharmonicznych. W Polsce grywa się opracowanie Pawła Kochańskiego na temat z III części koncertu, znanej jako temat „z dzwoneczkami”. Kochański był łaskawy dla skrzypków i w swojej parafrazie nie umieścił najtrudniejszych fragmentów. Absolutnie karkołomna jest część I. A moim ulubionym fragmentem dzieła jest część II. Proszę zwrócić uwagę na bogactwo emocji, barw, kolorów i romantycznej duszy Paganiniego.

A odpowiadając na pytanie: bardzo lubię repertuar wirtuozowski napisany na skrzypce; dzieła Paganiniego, Wieniawskiego, Sarasatego, Bazziniego. Jednak to nie wyzwania techniczne są dla mnie magnesem przyciągającym do tego gatunku muzyki. Tak naprawdę to finezja, dowcip, możliwość puszczenia oka do publiczności, które towarzyszyły kompozytorom w tworzeniu tych dzieł są dla mnie elementami dla których wybieram utwory z repertuaru wirtuozowskiego.

Ale tak naprawdę czuję się dobrze w każdym repertuarze. Od muzyki baroku aż po muzykę nową, w tym komponowaną specjalnie dla mnie. Muzykę dzielę wyłącznie na dobrą i złą.

Przed kilkoma laty udzieliła Pani pięknego wywiadu, w którym szczerze mówiła Pani o macierzyństwie i łączeniu życia rodzinnego z karierą artystyczną. Minęło już kilka lat, Pani syn jest już starszy, odziedziczył po rodzicach muzyczny talent i można powiedzieć, że sam jest już młodym muzykiem. Czy to oznacza, że wyjazdy i koncerty przestały być wyzwaniem, a zaczęły być wspólną rodzinną przygodą? Czy rodzina często towarzyszy Pani w takich wyjazdach?

K.D.: Piotr, nasz 10-letni syn, świetnie sobie radzi w ZPSM Nr 1 w Warszawie czyli słynnej „Miodowej”, której to absolwentami jest spora część najwybitniejszych obecnie polskich artystów, także w dziedzinie muzyki rozrywkowej i jazzu. Jest w klasie perkusji, ma już laury na konkursach ogólnopolskich i siłą rzeczy nie ma możliwości jeździć ze mną na wyjazdy koncertowe.

Z wielkim zaciekawieniem i pokorą obserwuję jego artystyczny rozwój, kiedy to z własnego wyboru (ja byłam sceptycznie nastawiona) kroczy drogą, którą kiedyś obydwoje z mężem podążaliśmy.

Z fascynacją przyglądam się jak powoli odkrywa i wnika od środka w całe bogactwo świata muzyki. Jednocześnie staram się przekazywać mu, a w zasadzie przemycać, moje własne doświadczenia sceniczne, praktyczne wskazówki muzyczne jednocześnie dbając o to, aby kształtował swoją własną osobowość artystyczną.

Na szczęście, póki co, pozwala abym pomagała mu w ćwiczeniu na perkusji i ku jego zdziwieniu, jego mama-skrzypaczka daje radę…

Dziękuję za rozmowę

Koncert „Mistrzowsko i z finezją” – 9 marca 2018r, godz. 19.00, sala koncertowa

 

1,457 total views, 1 views today

KSIĄŻKA O WIZYTACH LECHA WAŁĘSY W GORZOWIE WLKP. – W KSIĘGARNI DANIEL

20180228_11560020180228_115613wa5

Książka „Prześladowałam Lecha Wałęsę i nie żałuję” dostępna także w gorzowskiej Księgarni „Daniel”.

W publikacji opisuję czas rodzącej się „Solidarności” oraz moje wspomnienia z tego okresu, dokumentuję relacje świadków trzykrotnej wizyty Lecha Wałęsy w Gorzowie Wielkopolskim, w latach: 1990, 2000 i 2016, a także zdarzenia, w których uczestniczyłam, gdy podążałam śladami Lecha Wałęsy.

Wanda Milewska :)

http://daniel.net.pl/ksiazka/Milewska-Wanda/Przesladowalam-Lecha-Walese-i-nie-zaluje,89497802463KS

 

1,910 total views, no views today

PROMOCJA TOMIKU „JESZCZE” KS. JERZEGO HAJDUGI

Haj

Fot. /www.wydawnictwobialepioro.pl

Ewa Rutkowska pisze:

Spotkanie z cyklu FarmaLITER odbyło się 27 lutego w gorzowskim Klubie „Jedynka”.

Rozpoczęło się bardzo nastrojowo. Piękną poetycką muzyką. Wiersze Jerzego Hajdugi zostały uwiecznione na płycie „Coraz ciszej” z  muzyką i w wykonaniu Dominiki Świątek, wspólnie ze znanym aktorem Maciejem Rayzacherem.

Jerzy Hajduga, polski duchowny katolicki. W roku 1980 został Kanonikiem regularnym laterańskim. W 1987 roku przyjął święcenia kapłańskie. Napisał i wydał kilkanaście tomików poetyckich. Jego wzorem był ks. Jan Twardowski. To on pokazał, że można o religii mówić i pisać naturalnie.

Ks. Jerzy pisze od 14 roku życia. Urodził się (52) w Krakowie i tam zafascynował się ówczesnym środowiskiem poetyckim. Jego poezja, to pokarm z bycia w tej bohemie.  Pisze wtedy, gdy coś go zainteresuje. To mogą być spadające krople deszczu, jakiś obraz, skojarzenie, mały błysk…  Jak powiedział. Pisząc, rozmawia ze swoimi wierszami.

Już same tytuły jego wierszy (Wieczniej, Ból, Ktoś żegna, Samotności ma), mówią o pewnym niepokoju,  ucieczce i poszukiwaniu. Jest uwrażliwiony na słowo. I tych słow nie nadużywa. Jego wiersze to „odechy – muśnięcia – dotknięcie wszechświata unerwionym koniuszkiem palca”  (Arkadiusz Frania). Ostatni tomik „Jeszcze” poświęcony jest matce. „Ona pojawia się, przywoływana bezpośrednio lub w obrazach poetyckich, chwilami nieuchwytna, a jednak dyskretnie wszechobecna”. Tak o tym tomiku powiedziała Marta Wiatrzyk-Iwaniec.

Ks. Jerzy Hajduga pracuje od ponad 12 lat w Parafii Przemienienia Pańskiego w Drezdenku jako kapelan chorych. Od ub. roku na emeryturze.

Swoje wiersze publikował m.in. w „Tygodniku Kulturalnym”, „Poezji”, „Literaturze”. Tłumaczono je także na język niemiecki i angielski. Jest też autorem spektaklu poetyckiego „Ten pusty krzyż”, wystawionego w Teatrze St.Jaracza w Olsztynie.  Jest autorem licznych felietonów oraz innych form publicystycznych i literackich. Współpracuje z czasopismem literackim „Pegaz Lubuski”. Dwukrotnie był nominowany do nagrody „Wawrzyn Lubuski”.

W Drezdenku jest po raz trzeci i zawsze skupiał wokół siebie młodych „zapalonych”. W tej Jego kuźni swoje szlify zdobywali m.in. Tomasz Walczak, Maciej Zdziarski, Karol Fraancuzik, który zredagował ostatni tomik ks. Jerzego „Jeszcze”.

Od dziesięciu lat istnieje w Drezdenku nowe miejsce teatralne tzw. „Kotłownia”. Ale dopiero od trzech lat udało się to miejsce bardziej ożywić. Ks. Jerzy Hajduga skupił wokół niego kilku zapaleńców. I teraz tu „się kręci”.

Na koniec spotkania, w którym opowiadał o swoich początkach i pisaniu, przeczytał kilka wierszy, które nie zostały zamieszczone w promowanym tomiku „Jeszcze”.

Posłuchaliśmy więc wierszy „Spoza – Jeszcze”.

Spotkanie prowadził Ireneusz K.Szmidt.

I ja tam byłam i  słuchałam i cieszę się pięknym tomikiem z dedykacją.

Ewa Rutkowska

2,348 total views, 2 views today

GORZOWSKI TEATR ZAPRASZA NA MARCOWE SPEKTAKLE

glucha_5

„Przedstawienie Hamleta we wsi Głucha Dolna” w reż. Pawła Szkotaka

Historia dzieje się w przestrzeni stodoły przerobionej na dom kultury. Tu partyjny kolektyw postanawia dla ukulturalnienia wystawić „Hamleta”. Reżyserem wybrany został wiejski nauczyciel, który tak rozdał szekspirowskie role, że charaktery wykonawców niebezpiecznie nałożyły się na charaktery postaci. Nieoczekiwanie ich codzienność zaczyna przypominać poczynania szekspirowskich bohaterów. Tajemnicze zniknięcie pieniędzy, perypetie miłosne i machlojki lokalnego kacyka budzą śmiech i stają się przestrogą w nieśmiertelnej komedii Ivo Brešana. Chorwackiemu autorowi udało się w błyskotliwy sposób uchwycić uniwersalne mechanizmy władzy, która ulega deprawacji, zniewala ludzi strachem lub przekupuje stanowiskami.

7 marca godz. 19.00 TANIA ŚRODA BILETY 20 ZŁ

8 marca godz. 19.00 DZIEŃ KOBIET BILETY : 35 zł 30 zł

czy umiesz...5

Teatr im. J. Osterwy w Gorzowie Wielkopolskim zaprasza na:

spektakl „Czy umiesz gwizdać, Johanno?”w reż. Beaty Chorążykiewicz, wyjątkowe przedstawienie mówiące o bezinteresownej potrzebie przynależności, o pragnieniu dzielenia się sobą z drugim człowiekiem. O radości dawania…

Berra i Uffe to dwaj mali, rezolutni przyjaciele. Berra (Wiktor Grzegory) zazdrości koledze czegoś, o czym w głębi serca skrycie marzy. Chłopiec bardzo chciałby mieć własnego, osobistego i jedynego w swoim rodzaju…dziadka. Uffe (Franciszek Nędza) postanawia pomóc koledze i zabiera go do domu opieki społecznej, gdzie pierwszą osobą, którą spotykają chłopcy jest starszy pan o imieniu Nils (Michał Anioł). W ten sposób rozpoczyna się historia niezwykłej przyjaźni, pełnej nieoczekiwanych momentów, które czasem wzruszą widzów, innym razem wywołają na ich twarzach serdeczny uśmiech.

3 i 4 marca godz. 16.00
6 marca godz. 10.00

Scena Kameralna

BILETY 25 zł 20 zł 15 zł

1,316 total views, 2 views today