„FRANKENSTEIN” – CZWARTY DZIEŃ XXXIII GORZOWSKICH SPOTKAŃ TEATRALNYCH

Relacja Ewy Rutkowskiej

Teatr im. Juliusza Osterwy, 15.XI.2016

Wystąpił Teatr Syrena z Warszawy ze spektaklem „Frankenstein” w przekładzie Katarzyny Wieprow i reżyserii Bogusława Lindy.

Miałam dylemat. Bo z jednej strony bardzo chciałam zobaczyć ten spektakl, a szczególnie na żywo niektórych aktorów.  A z drugiej strony, za  tematyką science fiction nie przepadam. Mimo to coś jednak przeważyło za… .W ciszy, jak wszyscy na widowni, uczestniczyłam w tym ponurym misterium.

Człowieka  od wieków interesuje sprawa życia i śmierci. Chciałby  ten temat zgłębić i dowiedzieć jak najwięcej. Historia pokazanego spektaklu obraca się wokół tego bardzo ważnego zagadnienia. Akcja dzieje się gdzieś w górach, w Szwajcarii. Mieszka tu rodzina Frankensteinów. Mają oni dwóch synów, młodszego Wiliama i starszego Wiktora, naukowca usiłującego rozwikłać zagadkę śmierci. W efekcie swoich doświadczeń i badań znalazł metodę  przywracania umarłych do życia. Nawet z przeróżnych kawałków i odpadków skonstruował stwora na wzór człowieka. Dał mu serce, zrobił go dobrym i ufnym. Ale jest on jakoś okrutnie posklejany i pozszywany. Co czyni go odrażającym i wzbudza strach. W rezultacie ludzie, do których stwór lgnie i domaga się akceptacji i takich samych praw, zwyczajnie się go boją. Na nikim nie robi wrażenia to, że jest  dobry. Ludzki strach, odraza  i obrzydzenie uczyniły z niego potwora. On jest inny. I został odrzucony. Teraz nawet sam wynalazca się go boi. Ale potwór uparcie podąża za nim i w końcu doprowadza do śmierci jego najbliższych i jego samego. Wymowa tego spektaklu, to dylemat moralnego równania się człowieka z Bogiem-stwórcą. Czy stwórca ma prawo do decydowania o losach stworzonej przez siebie istoty oraz zasadniczego tematu – samotności i odrzucenia.

W spektaklu główną postać gra znakomity we wszystkim, co robi Eryk Lubos. Wiktora gra Wojciech Zieliński. Zapamiętałam go z sympatycznej postaci w filmie „Wojna i miłość”. Chyba trudno jest zagrać miłość do kogoś?. A on to zrobił bardzo pięknie. Niewidomy ojciec młodych rolników to jak zwykle rozpoznawalny Jerzy Radziwiłowicz. Aktorów jest kilkunastu. Reżyser Bogusław Linda tak skomentował swoje przedstawienie. „Rozpoczynając pracę nad tym spektaklem wiedziałem, że bardzo istotna będzie strona wizualna. Zdecydowałem się sięgnąć po środki wyrazu, które trafiają do współczesnego widza”. Mając takie doświadczenie w „mocnych” filmach, chyba wie co mówi…

Spektakl zapowiedzieli Edyta Mielczarek i Artur Nełkowski.

Ewa Rutkowska

 

 

1,487 total views, no views today

„PŁYNIE CZAS…” BENEFIS ELŻBIETY KUCZYŃSKIEJ

ELA222ELA111

Relacja Ewy Rutkowskiej

Gorzów Wlkp. ,  Jazz Club „Pod Filarami”, 14.XI.2016

To musi być bardzo przyjemne uczucie, gdy na zaproszenie zjawiają się takie Tuzy! Kiedyś, przed laty byli to np. początkujący recytatorzy albo nieśmiali piosenkarze. Teraz znają ich niemal wszyscy, którzy chodzą do teatru, kina czy słuchają piosenek z interesującym tekstem. Ale od początku .

Na podium stał piękny, srebrny fotel. Na nim zasiadła bohaterka wieczoru, Elżbieta Kuczyńska  i ze sceny padły słowa, opiewające jej osiągnięcia…

Ale póki co, wiceprezydent Gorzowa w imieniu Prezydenta odczytał list gratulacyjny i  udekorował naszą Jubilatkę (45 lat pracy artystycznej) Odznaką „Zasłużony dla Kultury Polskiej”.

Elżbieta Kuczyńska, piosenkarka i gitarzystka. Propagatorka poezji śpiewanej. Instruktor teatralny i reżyserka teatrów młodzieżowych. Laureatka wielu nagród ogólnopolskich, m.in. debiutów w Opolu. Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu, Rosyjskiej w Zielonej Górze i  Śpiewajmy poezję w Olsztynie.

Jest absolwentką Politechniki Poznańskiej (mgr inż. elektryk). Ukończyła też Papieski Fakultet Teologiczny we Wrocławiu oraz studia podyplomowe kultury żywego słowa na Uniwersytecie Warszawskim. I  Studium pomocy psychologicznej na Uniwersytecie Poznańskim. Jest też socjoterapeutką. Jako piosenkarka zadebiutowała w latach 60. Podczas studiów zainteresowała się piosenką turystyczną i poetycką. Jej pierwszym sukcesem była w 1969 roku nagroda na I Festiwalu Studenckiej Piosenki Rajdowej w Poznaniu.  W roku 1986 zdobyła zawodowe uprawnienia piosenkarskie. Od kilku lat śpiewa w chórze prawosławnym „Sotiria”. Nagrała kilka kaset. Pierwsza jej płyta ukazała się w 1999 roku. Miłośnicy jej ciepłego głosu, mogli ją usłyszeć w wielu recitalach. Na swoim koncie ma także kilka ról teatralnych. W Gorzowie pracowała w WDK i w MDK-u. Jest inicjatorką ogólnopolskiej imprezy pn „SMAK” w Myśliborzu. Prowadziła też audycje w Radiu Gorzów. Posiada Złotą Odznakę Recytatora. W 2009 roku  otrzymała gorzowskiego Motyla, nagrodę kulturalną Prezydenta Miasta.

Ta impreza, to niespodzianki. Była więc podróż sentymentalna. Mogliśmy  wspomnieć Elę i zaobaczyć ją  na filmie podczas  bardzo wielu koncertów i konkursów. Całość upiększona jej piosenkami z tamtych dawnych, pięknych lat. Film powstał w oparciu o zdjęcia archiwalne Eli i został wykonany przez Igę i Wojtka Krajnik.

Potem Ela opowiedziała o powstaniu SMAK-u (na początku STiWPA). Przywołując niektóre ważne nazwiska np. Kofta, Waligórski, Długosz, Kondratowicz i 17-letni wtedy Piotr Bukartyk… No i to była kolejna niespodzianka. Przed laty przychodził do Eli do WDK-u na zajęcia. Potem otrzymał na tym SMAK-u najwyższą nagrodę. Był też tam przez kilka lat konferansjerem… Teraz artysta „pełną gębą”. Piotrek zaśpiewał dla Eli dwie swoje nowe piosenki „Niech sobie śpi” i „Nawet mam już ten dom”.

Piotr Bukartyk (rocznik 64) polski autor i kompozytor piosenek, artysta kabaretowy, konferansjer. Członek Akademii Fonograficznej ZPAV. Autor i wykonawca różnych piosenek. Początkowo śpiewał utwory poetyckie. Obecnie z zesp. Szabałdyci śpiewa także  utwory w konwencji rockowej. Najczęściej jednak występuje z gitarą.  Pochodzi z Gorzowa. Na stałe mieszka w Warszawie. Ma na swoim koncie także rolę teatralną w Teatrze Rampa. Współpracuje z Radiem. Od 2010 roku na Przystanku Woodstock prowadzi warsztaty muzyczne w ramach  Akademii Sztuk Przepięknych.

I kolejna niespodzianka. Najpierw na scenę wchodzi zespół muzyczny: Marek Zalewski, Jerzy Dutkiewicz, Ireneusz Budny i Marcin Stachowiak. A Ela „po nitce do kłębka” wyciąga na scenę…  Jacka Braciaka, który śpiewa pięknie „O dziewczyno z moich marzeń”. Ja osobiście nigdy Jacka nie słyszałam śpiewającego. Pamiętam go w sali fortepianowej WDK, jako recytatora. Już wtedy był do zapamiętania.

Jacek Braciak (rocznik 68, Drezdenko). Aktor teatralny, filmowy i dubbingowy. Absolwent Warszawskiej Akademii Teatralnej. Wcześniej ukończył Technikum Mechanizacji Rolnictwa w Strzelcach Kraj. Od 1991 roku jest aktorem Teatru Powszechnego w Warszawie. Zagrał w bardzo wielu filmach, m.in. Róża, Pod Mocnym Aniołem, Drogówka, Prawo Agaty, Czas honoru, Katyń, Wołyń, czy serial Rodzinka. To tylko kilka z nich. Wykaz zajmuje chyba ze trzy strony.

Nagrodzony dwukrotnie Orłem za najlepszą rolę drugoplanową. W 2003 roku w filmie Edi i w 2012 roku w filmie Róża.

I kolejny gość. Specjalnie opuściła jeden dzień zajęć na Uniwersytecie Poznańskim, aby zaśpiewać dla swojej chrzestnej. Gorzowianka Weronika Zapadka, która zna Elę od zawsze. Już wcześniej dała się poznać z pięknego głosu, ale to Ela nauczyła ją, jak powiedziała, czterech chwytów… , ośmieliła do wyjścia przed ludzi. Weronika  ma za sobą dyplom szkoły muzycznej w klasie śpiewu w Gorzowie. Na benefis wybrała  słynne Eurydyki z repertuaru Anny German.

Prowadząca Benefis Katarzyna Radkiewicz i jednocześnie główna organizatorka tego wydarzenia w tym wyjściu nawiązała do naszego miasta, o którym się mówi, że jest miastem wielu kultur i na scenę zaprosiła przedstawicielki chóru „Sotiria”.  Śpiewająca w nim Marzena Rajchel odczytała Eli „poemat inspirowany”, a następnie wspólnie z Elą (we trzy)  zaśpiewały fragment chóralnego utworu w języku ukraińskim.

I znów ważny gość. Przed laty wspólnie z Przemkiem Wiśniewskim stworzyli Teatr „Truskaweczki”, potem „Kreatury”. Był organizatorem  Klubu Soho przy WDK, zapraszał śpiewających aktorów. Jako pierwsza wtedy przyjechała do nas Magdalena Cielecka….

Adam Nawojczyk (rocznik 69), dr hab. Dziekan Wydziału Aktorskiego PWST w Krakowie. Jest absolwentem tej uczelni i teraz także wykładowcą. Mówi się o nim, że „uosabia perfekcyjne, nowoczesne aktorstwo – błyskotliwy, ironiczny, formalny. Znakomicie znalazł się w wielu inscenizacjach Starego Teatru w Krakowie”. Tu teraz pracuje.

Pracę  rozpoczynał z czołówką teatralną: K. Lupą, G. Jarzyną, K.Warlikowskim.  Przez jeden sezon (96-97) pracował w Teatrze Rozmaitości w Warszawie.

W 2015 roku otrzymał Nagrodę im. S. Wyspiańskiego.

Na Benefisie Eli, z towarzyszeniem zespołu zaśpiewał znany utwór A. Osieckiej „Piosenka o Zielińskiej”, zamieniając na „Piosenkę o  Kuczyńskiej”.

Elżbieta Kuczyńska była też często jurorem w różnych konkursach i przeglądach. Teraz też musiała wybierać… Marcin Ciężki, drugi prowadzący Benefis, rozdał wśród publiczności  kartki z kilkoma wersami utworu. Należało je odpowiednio zinterpretować. Nagrody były tylko dwie.

Gdy w roku 1978 zaistniał pierwszy SMAK (wtedy jako STiWPA) w Myśliborzu, ten gość znał Elę już dość dawno. Razem studiowali na Politechnice Poznańskiej. I szybko zaczęli współpracować. Tworząc wspólnie kabaret „Przyja&ciele”. Jak powiedział mi Andrzej, jeździli z rozrywką do studentów odbywających praktyki studenckie. Od drugiego SMAK-u wspólnie z kolegami z kabaretu do 10-ej edycji imprezy byli wspaniałymi jej konferansjerami.

Tym kolejnym, ważnym gościem Benefisu był Andrzej Wołyński z Poznania  i przedstawił swoją wersję „Dziennika TV”.

Jak powiedział kiedyś A. Poniedzielski. Scenariusz powinien być tak skonstruowany,  aby przeplatać, chłopiec, dziewczynka… Tak więc teraz na scenie zagościły trzy dziewczyny, Anna Łaniewska, Monika Kowalska i Ela Kuczyńska. I z zespołem muzycznym zaśpiewały słynny utwór „Niech żyje bal”. Potem Ania  zaśpiewała „Szpetnych czterdziestoletnich” i ulubiony utwór Eli „W zielone gramy”, a Monika „W żółtych płomieniach liści”.

Pomału Benefis zbliżał się do końca. Jeszcze tylko był utwór Nohawicy w wyk. Eli. Wspólny utwór ze słowami „niech stanie się tak, jak gdyby nigdy nic…” I na bis ponownie „Bal”.

A cała sala odśpiewała Sto Lat! I został wniesiony piękny, płonący tort z wizerunkiem Eli i z gitarą, wykonany przez Karolinę Sojkę.

Impreza  przebiegała płynnie i bardzo sprawnie. Ogromną zasługą jest zawsze dobry scenariusz i rzeczowi prowadzący imprezę. Brawo Katarzyno i Marcinie!

A teraz trzeba było odstać swoje w kolejce, aby złożyć Jubilatce życzenia.

Było też coś dla ciała.  „Żarełko” pierwsza klasa! Catering Adrianna Siewruk.

A na koniec Piotrek Bukartyk swoimi opowieściami i piosenkami bawił tych, którzy zostali do końca….

Pomysł Benefisu i realizacja Katarzyna Radkiewicz przy pomocy Wspaniałego Komitetu Organizacyjnego.

I ja tam byłam… Ewa Rutkowska

 

 

 

 

2,247 total views, no views today

„LILKA, CUD MIŁOŚCI” – TRZECI DZIEŃ GORZOWSKICH SPOTKAŃ TEATRALNYCH

Teatr10Teatr0

Teatr zaprosił widza do przeżywania poezji. Dzięki temu wielu widzów już obiecało, że  właśnie po poezję sięgnie. Twórczość Marii Jasnorzewskiej – Pawlikowskiej – jest z życia wzięta, zrozumiała. Choć jak powiedziała Magda Zawadzka – kto nie zechce ten nie zrozumie ale my jesteśmy po to by zachęcić i pokazać tę magię teatru, ponieważ to nasze granie ma coś z metafizyki, być może Pawlikowska sprzyja nam i swoim poetyckim skrzydłem nas otacza –  dodała Zawadzka.

Pomysłodawczynią spektaklu wykorzystującego poezję znanej i lubianej poetki jest Joanna Żółkowska, przedstawiająca Lilkę Samotną – analizującą swe życie jakby w oparciu o partie tarota. Paulina Holtz, prywatnie córka Żółkowskiej wcieliła się w postać młodej Lilki. Natomiast Magda Zawadzka – grała dorosłą poetkę, oprowadzającą widza po świecie lat młodzieńczych aż do starości, ukazując prawdziwą nieporadną schorowaną starość. Całość przeplatana jest śpiewem Krystyny Tkacz.

W spektaklu zachwyca dobór tekstu i jego ożywianie. Wszystkie trzy aktorki grające Lilkę oddają prawdziwą atmosferę tamtych, minionych lat, które odtwarza się z nostalgią, przypominając opowiadania mam i babć.

Spektakl zapowiadała para gorzowskich aktorów: Beata Chorążykiewicz i Cezary Żołyński.

……………………………..

Realizacja: Agencja Artystyczna CDN – Kraków
scenariusz i reżyseria: Waldemar Śmigasiewicz

Przedstawienie oparte na wierszach, dzienniku, wspomnieniach, notatkach i listach Marii Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej. Spektakl przygotowany w 70. rocznicę śmierci niezwykłej poetki, której twórczość nigdy nie przestała zachwycać, wzruszać i inspirować.

Na scenie kobieta, która wygłasza trzy przejmujące monologi – to fragmenty ostatnich zapisków w dzienniku Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.

Opowieść uzupełniają piosenki. W nich, jak w komentarzach greckiego chóru, dopełni się podniesienie tej opowieści do Mitu o Poetce – cudownej Lilce.

Całość wyczarowują dla widza cztery wspaniałe aktorki: Magdalena Zawadzka – jako Lilka – przewodniczka po tym, stworzonym przez reżysera Waldemara Śmigasiewicza, świecie, Paulina Holtz – młoda aktorka Teatru Polskiego w Warszawie, Joanna Żółkowska – jako Lilka Samotna – analizująca swe życie jak partię tarota i Krystyna Tkacz – Lilka Śpiewająca – ale jak! Aktorka śpiewa bowiem wiersze poetki z nowoczesną, dynamiczną, różnorodną i wspaniale wypełniającą te wiersze muzyką Urszuli Borkowskiej. Przedstawienie całkowicie pochłania, wciąga w swój magiczny świat, uruchamia wyobraźnię i emocje.

Obsada:

Krystyna Tkacz, Paulina Holtz, Magdalena Zawadzka, Joanna Żółkowska

 

1,513 total views, no views today

„SAMOTNY ZACHÓD” PODCZAS GORZOWSKICH SPOTKAŃ TEATRALNYCH

 Relacja Ewy Rutkowskiej

W drugim dniu XXXIII Gorzowskich Spotkań Teatralnych zaprezentował się Lubuski Teatr im. Leona  Kruczkowskiego z Zielonej Góry i pokazał spektakl zatytułowany „Samotny Zachód” Martina Mcdonagha, w reżyserii Roberta Czachowskiego.

Joanna Rossa i Przemysław Kapsa – gorzowscy aktorzy zapowiadający sztukę powiedzieli:  „Jest to spektakl dla dorosłych i balansuje na granicy dobrego smaku”.

Akcja spektaklu dzieje się jakby w dwóch planach. W mieszkaniu i gdzieś w świecie nierealnym, gdzie są góry i woda… Widz przez ponad 100 minut uczestniczy w awanturze między dwoma starzejącymi się braćmi. Jeden z nich pieczołowicie ustawia „pod kreskę” jakieś buteleczki i świątki , drugi siedzi przy stole w fotelu, popija mocne napoje i… pluje na podłogę. Obaj bardzo się nienawidzą, cały czas krzyczą na siebie, kłócą się wypominając sobie  całe przeszłe życie. Są to sprawy dużej wagi (podobno jeden z nich zabił ojca) i zupełnie nieistotne, jak np.  korzystanie z kuchenki czy picie nie swojego alkoholu. W tej całej awanturze uczestniczy miejscowy ksiądz. Sam podłamany swoją parafią, gdzie zdarzyły się i zabójstwa i samobójstw. Mimo swojego złego stanu psychicznego, próbuje jakoś między braćmi negocjować. Proponuje np. napisanie na kartkach wszystkich swoich żalów i wzajemnie sobie je odczytać i w rezultacie wybaczyć całe zło.  Jest też „podejrzana” dziewczyna, która być może podkochuje się w księdzu… „Ułomni, pokiereszowani życiem bohaterowie błąkają się nieporadnie wśród prowincjonalnych, irlandzkich przestrzeni, słabo radząc sobie zarówno z Bogiem, jak i z sobą nawzajem.

A może w tym właśnie tkwi istota człowieczeństwa?”-  czytamy w programie.

W tym spektaklu pada dużo niecenzuralnych słów. Z każdą minutą, pokój zaczyna przypominać pobojowisko.

Jak powiedziano podczas zapowiedzi przez Joannę Rossę i Przemysława Kapsę, „Jest to spektakl dla dorosłych i balansuje na granicy dobrego smaku”. Fakt. Naruszone zostało i  moje poczucie estetyki.

Po spektaklu zaproszono na spotkanie z reżyserem i aktorami, które poprowadziła Joanna Ginda.

Ewa Rutkowska

1,195 total views, no views today

FURMANKA W DRODZE – SPOTKANIE Z MIROSŁAWĄ SZOTT

Szott

/Fot. http://www.emceka.pl//

Relacja Ewy Rutkowskiej

Klub „Jedynka”, 10.XI. 2016

Spotkania takie odbywają się kilka razy w roku. FurmanKa  jedzie, zabierając po drodze, jak powiedziała prowadząca spotkanie  Beata P. Klary – miłych i ciekawych autorów, piszących dobrą poezję.

Mirosława Szott jest zielonogórzanką. Pisze od niedawna (ma 30 lat). Pierwsza książka z pogranicza poezji pt. „Anna” powstawała dwa lata i ukazała się w ub. roku. Jest to książka  poświęcona zmarłej  w 2013 roku zielonogórskiej poetce Annie Tokarskiej. A powstała, w pewnym sensie „z odpadów” po zmarłej poetce. Ze zrozumienia różnych rzeczy znalezionych na śmietniku. Z pewnej nieuchwytności i niepozorności. Być może ważną inspiracją była znaleziona jakaś kartka zapisana ręką Anny?  Autorkę zawsze ciekawił świat porzuconych rzeczy. Mówiła, że ta książka,  to  opowieść o życiu. O związku poezji z miejscem. Jest to historia ludzka, ale taka peryferyjna, marginesowa…

O Annie Tokarskiej i znajomości z nią opowiedziała też Krystyna Kamińska. Poznały się przed laty na WSP w Zielonej Górze. Anna Tokarska była osobowością dość rozpoznawalną w tym mieście. Bardzo mocno połączona ze światem kultury. Obecnie w Zielonej Górze odbywa się Festiwal literacki jej imienia.

Kolejnym punktem spotkania była promocja drugiej książki Mirosławy Szott, tomiku poetyckiego „Pomiar Zamku”, który jak powiedziała autorka powstał bardzo szybko, prawie bez wysiłku. Był on jak katharsis, oczyszczenie. Tomik nagrodzony, jako debiut roku w IV edycji konkursu „Pro Libris”. Mirosława Szott jest także recenzentką, prowadzi zajęcia na Uniwersytecie Zielonogórskim z zakresu krytyki literackiej. Należy do Stowarzyszenia Jeszcze Żywych Poetów.

Na spotkaniu wiersze czytała autorka oraz Beata, Krystyna Jarosz i Marek Stachowiak.

Ewa Rutkowska

1,589 total views, no views today

ROZPOCZĘŁY SIĘ 33. GORZOWSKIE SPOTKANIA TEATRALNE

ter

Spektaklem „Żona potrzebna od zaraz” wg Edwarda Taylora, w reżyserii Zdzisława Derebeckiego w wykonaniu gorzowskich aktorów rozpoczęły się 33. Gorzowskie Spotkania Teatralne.

Zabawne dialogi, humor sytuacyjny, świetna gra artystów, tempo akcji powodujące stwierdzenia: co to już koniec? A do tego niekłamane salwy śmiechu i burze oklasków w trakcie spektaklu, a na zakończenie jeszcze mocniejsze i dłuższe, świadczą, że Spotkania dobrze się zaczęły.

Słownictwo iście teatralne, tematyka jak na farsę przystało. Żywiołowa reakcja widzów jest najlepszą odpowiedzią na pytanie, czy się spektakl podobał. Tę farsę trzeba obejrzeć. W tym przypadku nie ma ograniczeń wiekowych. Gorąco polecam wszystkim tym, którzy w tej szarej, jesiennej rzeczywistości pragną szczerze się ubawić.

Na dzisiejszej premierze byli i tacy widzowie, którzy dwa razy obejrzeli próby spektaklu a dziś po raz trzeci przyszli na tę samą sztukę, bo wspaniale się bawili.

Wystąpili: Beata Chorążykiewicz, Joanna Ginda, Anna Łaniewska, Joanna Rossa, Jan Mierzyński, Krzysztof Tuchalski. Wszyscy aktorzy byli doskonali, ale najwięcej śmiechu dostarczyła rola Anny Łaniewskiej, która występowała jako Etna.

Przekładu dokonała: Elżbieta Woźniak, scenografia: Wojciech Stefaniak, kostiumy: Natalia Kołodziej, opracowanie muzyczne: Adrian Adamowicz, asystent reżysera: Joanna Rossa.

„Cóż gorszego od posiadania żony może spotkać mężczyznę? Chyba tylko brak małżonki. Zwłaszcza, że jej posiadanie stanowi warunek osiągnięcia prestiżowego awansu zawodowego, a szef osobiście pragnie ją poznać, na przykład podczas kolacji w naszym domu. Zatem… żona potrzebna od zaraz !!!
Sztuka Edwarda Taylora pokazuje, że od posiadania żony lub jej braku, mężczyznę może spotkać jeszcze coś dużo gorszego – posiadanie kilku żon… I to nie do końca swoich. Do tego jednocześnie i w tym samym miejscu. Ba, wręcz przy jednym stole – naprzeciwko szefa i jego żony, którzy są bardzo konserwatywnym małżeństwem.
„Żona potrzebna od zaraz“ w reż. Zdzisława Derebeckiego to doskonała, inteligentna komedia, pełna błyskotliwego humoru słownego i sytuacyjnego. To gwarancja znakomitej zabawy, śmiechu oraz odrobiny ironii i uszczypliwości pod adresem każdego z nas” – tak opisuje sztukę  http://www.teatr-gorzow.pl/?p=2807

Do 19 listopada pokazanych zostanie jeszcze siedem przedstawień z udziałem znakomitych artystów m.in.: Krystyny Jandy, Jerzego Radziwiłłowicza, Jana Peszka, Joanny Żółkowskiej, Magdaleny Zawadzkiej, Katarzyny Figury. W Gorzowie wystąpią teatry z Warszawy, Krakowa, Zielonej Góry i Legnicy.

 

1,400 total views, no views today

WERNISAŻ WYSTAWY RAFAŁA KOTOMSKIEGO W GORZOWSKIM TEATRZE

11 listopada o godz. 20.30 odbędzie się wernisaż wystawy Rafała Kotomskiego, pisarza, dziennikarza i rysownika.

Kotomski wystawiał swoje rysunki m.in. w galerii Entropia we Wrocławiu (1990) i galerii teatru Engelenbaak w Amsterdamie (1989). Publikuje w tygodniku „Gazeta Polska”, w latach 2007–2009 był wydawcą głównego wydania „Wiadomości” w TVP1. Zrealizował godzinny dokument Trzydziestego maja, sześćdziesiątego roku o obronie Domu Katolickiego w Zielonej Górze 30 maja 1960.

Jest autorem tomu opowieści „Dwóch morderców w podróży” oraz psychologicznych powieści grozy „Ostrze” i Lament Sieny. Akcje obu książek rozgrywają się w późnobarokowych realiach drugiej połowy XVIII stulecia. Łączy je osoba głównego bohatera, arystokraty Ludwika Fryderyka Mercatora. Ostatnią planowaną z cyklu książką będzie „Królestwo cnoty i występku”, którego akcję autor umieścił w Bohemii czyli Czechach, a główną scenerią zmagań Mercatora ze złem będzie tym razem piękne, północno-czeskie uzdrowisko Kuks, założone w XVII wieku przez hrabiego Antonina von Sporcka.

  „Do bezbronnej torby dwóch morderców zapakowano nieczyste sumienia. Noszą ją na zmianę. W podróży nie rozmawiają ze sobą.  Zwłaszcza o tamtym zdarzeniu. Wystarczą spojrzenia i gesty palców, którymi nerwowo ścierają zaschniętą krew następcy tronu. Podróżują najlepszym wagonem. Jest ciepła woda w łazience i siedzenie obite ciemnowiśniowym pluszem. Drzemkę przerywa im co chwilę czerwona czapka przechodzącego konduktora na zmianę z wpatrzonymi w nich przekrwionymi oczami współpasażera – właściciela sieci sklepów mięsnych z Istambułu.”

Fragment książki autora „Dwóch morderców w podróży” Wyd. Republika 2009

1,450 total views, no views today

CEA-FILHARMONIA GORZOWSKA ZAPRASZA NA KONCERT NIEPODLEGŁOŚCIOWY „PIEŚNI WOLNOŚCI”

11_11_piesni_wolnosci11

Orkiestra Filharmonii Gorzowskiej
Franciszek Suwała / dyrygent, prowadzenie
Beata Gramza / sopran
Zbigniew Stępniak / bas, basso profondo

Uroczystym koncertem Pieśni Wolności uczcimy Święto Odzyskania Niepodległości przez Polskę w 1918 roku. Podczas koncertu przypomnimy pieśni i utwory nawiązujące do tych wydarzeń z polskiej historii, które ugruntowały naszą narodową tożsamość, a w czasach niewoli wzniecały ducha walki i tworzyły piękną patriotyczną tradycję. Tematem przewodnim tej twórczości zawsze była polskość i wielka miłość do Ojczyzny.

W programie koncertu znajdą się zarówno utwory znane i śpiewane od lat przez kolejne pokolenia Polaków, jak i te, których słucha się nieco rzadziej. Artyści zaśpiewają m.in. takie pieśni, jak: Żurawie, W szarym polu czy Białe róże; zabrzmi także Marsz obozowy Karola Kurpińskiego oraz fantazja Polonia marsz Franciszka Suwały. Solistami będą, związana zawodowo z Gorzowem, sopranistka Beata Gramza oraz Zbigniew Stępniak, śpiewający w skali najniższego głosu męskiego – basso profondo. Pułkownik Franciszek Suwała – dyrygent orkiestr wojskowych, kapelmistrz, a także kompozytor i autor licznych opracowań znanych dzieł na orkiestry dęte – czuwać będzie jednocześnie nad całością muzycznego wieczoru.

1,756 total views, no views today