GORZOWSKIE VADEMECUM DLA ROWERZYSTÓW

RO5

Urząd Miasta Gorzowa Wielkopolskiego przygotował specjalny poradnik, pokazujący jak poprawnie poruszać się na dwóch kółkach po wyremontowanym skrzyżowaniu ulic Mieszka I i Sikorskiego.

Oficer rowerowy UM Krzysztof Kropiński wykonał 27 lipca pokazowy przejazd przez to skrzyżowanie.

Vademecum w przejrzysty sposób pokazuje, jak jadąc rowerem należy poruszać się po tym skrzyżowaniu. Poradnik został przygotowany przez przedstawicieli stowarzyszenia „Rowerowy Gorzów” oraz miejskich inżynierów ruchu.

Vademecum zostało stworzone w wersji PDF oraz w wersji interaktywnej na stronie: www.rowerowygorzow.pl, gdzie rowerzysta może wybrać kierunek, z którego nadjeżdża i krok po kroku przejrzeć, jak dostać się w wybrane miejsce.

Poradnik można także uruchomić tutaj. https://www.rowerowygorzow.pl/baza-wiedzy/vademecum-sikorskiego-chrobrego/)

Informuje Jan Wojtanowski z Wydziału Promocji i Informacji UM

Fot. Jan Wojtanowski 

557 total views, no views today

MUZYCZNE WARSZTATY PIEŚNI MARYJNYCH

war 2

Dwudniowe warsztaty muzyczne prowadzone w parafii pw. NMP Królowej Polski w Gorzowie Wielkopolskim zakończyły się w niedzielę koncertem uczestników.

Ćwiczenia prowadziły skrzypaczka Sylwia Martyniuk oraz chórmistrz i dyrygentka Diana Pradella.

O swojej pasji muzycznej opowiedziała Sylwia Martyniuk w rozmowie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej.

Wywiad: https://ekai.pl/sylwia-martyniuk-spiew-wyzwala-radosc-i-nastraja-do-modlitwy/

 

 

 

574 total views, no views today

MILPRESS PROSI I ZAPRASZA

Zapraszam do wsparcia milpressa, na przedłużenie działania strony. Można kliknąć na link i wpłacić drobną kwotę:

https://zrzutka.pl/v9cu6s

Od wielu lat prowadzę i finansuję stronę internetową –milpress– zawierającą aktualności, informacje społeczne, kulturalne, ekumeniczne. Na prośbę m.in osób prywatnych a także instytucji umieszczam charytatywnie artykuły dotyczące promocji czy zapowiedzi wydarzeń. Koszty utrzymania strony na serwerze i domeny wzrosły, dlatego ośmielam się prosić Państwa o wsparcie mojego projektu. Serdecznie zapraszam osoby pragnące realizować się reportersko do współpracy.

Obecnie roczny koszt utrzymania strony to 800 zł. Każda drobna wpłata mile widziana.

Osobom, które wpłaciły serdecznie dziękuję.

646 total views, no views today

SYLWIA MARTYNIUK: ŚPIEW WYZWALA RADOŚĆ I NASTRAJA DO MODLITWY

Wywiad dla KAI

Rozmowa z Sylwią Martyniuk – skrzypaczką i dyrygentką, z okazji zaplanowanych warsztatów muzycznych oraz koncertu, które odbędą się od 24 do 26 lipca w parafii pw. NMP Królowej Polski w Gorzowie Wielkopolskim. – Śpiew wyzwala radość,  wzmacnia poczucie wartości, ma moc nastrajać dusze ludzi do modlitwy i zadumy – przekonuje artystka.

Wanda Milewska (KAI): Co skłoniło mieszkankę Wrocławia do prowadzenia warsztatów muzycznych w Gorzowie Wielkopolskim?

KAI  Co skłoniło mieszkankę Wrocławia do prowadzenia warsztatów muzycznych w Gorzowie Wielkopolskim?

  1. W tym mieście się urodziłam w 1980 r. . Tutaj dorastałam, chodziłam do szkoły, ukończyłam Szkołę Muzyczną I i II st. im. Tadeusza Szeligowkiego i równocześnie Liceum Ekonomiczne. Parafia pw. NMP Królowej Polski jest dla mnie szczególnym miejscem, bo to była moja parafia. Mój rodziny dom był blisko kościoła, gdzie w latach młodzieńczych także sporo działałam muzycznie. Tutaj nadal mam przyjaciół, znajomych i z ogromnym sentymentem tu wracam. Pomysł przeprowadzenia warsztatów zrodził się spontanicznie, był wynikiem naszych rozmów z bliską mi koleżanką Elą Zjawin, która od wielu lat obecnie z ks. Grzegorzem Laskowskim prowadzi w parafii scholę dziecięcą „Urwisy Maryi”.

KAI Jaki jest plan warsztatów?

  1. Będziemy pracowali od piątku do niedzieli. W niedzielę 26.07.2020. po Mszy o godz.12.30 odbędzie się koncert. Program warsztatów obejmie pieśni Maryjne, wykonywane głównie a cappella, choć w planie jest także kilka utworów w aranżacji instrumentalnej. Warsztaty poprowadzę wspólnie z Dianą Pradellą wrocławską chórmistrz i dyrygent oraz z ks. Grzegorzem Laskowskim, który czuwa nad przygotowaniem zespołu instrumentalnego. Do współudziału zaprosiłam również wybitną skrzypaczkę Karolinę Bartoszek – także byłą parafiankę z Żeromskiego w Gorzowie, która obecnie pracuje we Wrocławiu i jest skrzypaczką orkiestry Narodowego Forum Muzyki we Wrocławiu.

KAI. Czy zamiłowanie do muzyki miało początek w rodzinie?

  1. W zasadzie nie bardzo. Być może w genach po jakichś pradziadkach. Nikt z moich najbliższych nie był muzykiem. W drugiej klasie szkoły podstawowej, ulegając pewnej szkolnej modzie środowiskowej poprosiłam rodziców, by zapisali mnie na tańce albo naukę gry na fortepianie. W głębi serca tliło się we mnie pragnienie muzykowania. Wybór padł na szkołę muzyczną, za co dziś jestem Rodzicom bardzo wdzięczna, że mnie wtedy posłuchali. Podczas badania predyspozycji słuchowych na egzaminie wstępnym okazało się, że bardzo dobrze słyszę – więc za sugestią nauczycieli zostałam przydzielona do klasy skrzypiec. Instrument wdzięczny, acz trudny. Nie polubiliśmy się zrazu z tym instrumentem, ale wyniosłam z domu konsekwencję w podjętych działaniach – więc tak zostało. Wprawdzie nie zostałam wówczas uczennicą klasy wymarzonego fortepianu tylko skrzypiec, a początki nie były łatwe, ani dość przyjemne dla ucha (zwłaszcza dla sąsiadów!) jednak miłość do tego instrumentu z czasem także się we mnie obudziła. Z biegiem lat pokochałam skrzypce i ukończyłam Szkołę Muzyczną II st. Później dostałam się do Akademii Muzycznej na Wydział Kompozycji, Dyrygentury, Teorii Muzyki i Muzykoterapii, zdobywając w rezultacie tytuł magistra sztuki w zakresie teorii muzyki oraz tytuł muzykoterapeuty.

KAI. Wchodząc w dorosłe życie miała Pani wybór między muzyką i ekonomią. Wygrała muzyka.

  1. Muzyka to moja pasja. Wybrałam studia muzyczne, dziś zajmuję się muzyką zawodowo i wciąż się rozwijam. Miałam zawsze żywotną duszę, chciałam wiele rzeczy robić, ale niekoniecznie „na pierwszym froncie”. Nigdy na przykład nie chciałam być muzykiem estradowym. Bardziej podobała mi się praca pedagogiczna, z zamiłowania dyrygentura chóralna, kompozycja, muzykoterapia, praca z ludźmi. Wiedza zdobyta w Liceum Ekonomicznym również mi się przydała. Nabyte umiejętności ekonomiczno-organizacyjne z powodzeniem mogłam wykorzystać współtworząc jedną z wrocławskich szkół muzycznych. Oprócz sporej satysfakcji dało mi ogromne doświadczenie i odwagę w podejmowaniu nowych inicjatyw. Mix ekonomiczno-muzyczny – taki prezent od Pana Boga.

KAI. Czy więcej było takich prezentów?

  1. To, że dziś zajmuję się muzyką zawodowo – to jeden z kilku pięknych prezentów jaki mogłam w życiu otrzymać. Dziś myślę, że to zasługa moich Rodziców, którzy chyba musieli mocno zawierzyć mnie i moje życie – Bogu i szczególnej opiece Maryi, skoro co jakiś czas odnajduję w nim takie muzyczne „kamienie milowe”. Muzyczne, bo dobrze wie Bóg jak do mnie mówić najskuteczniej – są to dla mnie bezcenne drogowskazy, wskazujące co mam robić, by to życie miało jakiś sens. Jednym z takich drogowskazów był dla mnie np. Hymn Lednicy 2000 i zawarte w nim słowa przesłania Jana Pawła II, które czułam, że szczególnie są skierowane do mnie: „Nie bój się, wypłyń na głębię”. Grace Hopper powiedział: „Stojący w porcie statek jest bezpieczny, ale statków nie buduje się po to aby stały w portach.” Niezwykle ważne jest więc wypłynąć – choć kusi bezpieczny port. Następny jasny drogowskaz, który dostałam to słowa pieśni „Miłość Twoja nad górami” Magdaleny Kani, a kolejny „kamień milowy” to znana pieśń zespołu New Life M „Panie ufam Ci” śpiewana przez Agnieszkę Musiał, albo w miarę ostatnie moje odkrycie repertuar zespołu Guadalupe. Słowa tych pieśni to takie „podpowiedzi na ucho”, z czasem stawały się aktem wiary i deklaracją, że cokolwiek będę robić w życiu dalej, chcę by był w tym Bóg. To są takie moje muzyczne prezenty, za które Bogu dziękuję.

KAI. Zatem wiara miała duże znaczenie w Pani życiu – w dochodzeniu do dorosłości.  

  1. Im jestem starsza, tym bardziej chyba staję się człowiekiem wiary. Pochodzę z rodziny katolickiej. Chyba dość wcześnie poczułam Palec Boży w odkrywaniu swoich pasji i sensu tego co chciałam robić. Kiedy wyjechałam z rodzinnego domu na studia, Bóg skierował mnie do kościoła salezjanów pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, w którym posługują siostry Matki Bożej Miłosierdzia. Tam dołączyłam do Duszpasterstwa Akademickiego, w którym szybko stałam się odpowiedzialna za stronę muzyczną. W DA poznałam bardzo wielu ciekawych ludzi, którzy podobnie jak ja odkrywali świat, swoje pasje, tworzyli wiele wspólnych inicjatyw. To chyba stamtąd wzięły się pomysły o warsztatach muzycznych. Tam co roku je prowadziłam dla studentów amatorów i to doświadczenie pokazało mi, że wiele pięknych rzeczy można stworzyć nie mając podstaw wykształcenia muzycznego. Ja zdobywając wiedzę na studiach – miałam możliwość od razu praktykowania i mogłam rozwijać swoją pasję dyrygowania chórem, czy aranżowania. Dla mnie to był doskonały czas. Wspólnie ze studentami przygotowywaliśmy piękną oprawę muzyczną liturgii, czasem nawet w bardzo rozbudowanym składzie instrumentalno-wokalnym. Stąd też głębsze zainteresowanie muzyką sakralną. Z czasem z zespołem DA „Most” nagraliśmy 5 płyt pieśni o tematyce uwielbieniowej, maryjnej czy liturgicznej. Koncertowaliśmy też zwykle w okolicach święta św. Cecylii, potem kolędy i pieśni na Wielki Post. Sprawiało nam to ogromną frajdę i coraz mocniej motywowało do różnych wartościowych działań.

 

KAI. Gdzie Pani pracuje?

  1. Od 13. lat jestem nauczycielem przedmiotów ogólnomuzycznych, najpierw w Zespole Szkół Muzycznych I i II st. im. Stanisława Moniuszki w Wałbrzychu, a później aż do dziś w Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej I stopnia nr 2 im. Fryderyka Chopina i Szkole Muzycznej I st. w Zespole Szkół nr 9 we Wrocławiu. Jestem zadowolona ze swojej pracy, a radość moich uczniów jest dla mnie największą nagrodą i potwierdzeniem, że udaje mi się zarazić dzisiejszą młodzież pasją do muzyki. Poza tym realizuję także inne projekty muzyczne. Jednym z nich są choćby warsztaty muzyczne, które wyzwalają wiele ciekawych pomysłów, włączają do współudziału różne osoby, niekoniecznie doskonale wykształcone muzycznie. To co mnie niezmiennie zachwyca to fakt, że śpiew wyzwala w ludziach radość, pozytywne emocje, wzmacnia ich poczucie wartości, ma moc nastrajać dusze ludzi do modlitwy, czy zadumy. Warto więc zachęcać do wspólnego śpiewania czy muzykowania.

Niesamowitym darem dla mnie jest zajmować się muzyką zawodowo. Czy to odkrywając tajniki i wielkie jej bogactwo przed małymi dziećmi w szkole muzycznej, w której na co dzień pracuję zarażając ich swą pasją, czy pracując z dziećmi od pierwszych momentów ich życia, jeszcze w łonie ich mam, jako instruktor różnych zajęć umuzykalniających. Zdolności wykorzystuję również jako muzykoterapeuta posługując się muzyką by pomagać innym odkrywać siebie.

KAI. Czy głównie muzyka sakralna Panią interesuje?

  1. Absolutnie nie jest tak, że ja słucham wyłącznie pieśni religijnych. W moim zawodzie pojawia się muzyka przeróżna. Przez lata ucząc się i kształcąc w zakresie muzyki, poznałam wiele jej definicji. Muzyka wyraża to czego nie można wyrazić słowami,  jest jedynym medium, które nie wymaga słów by dopingować w sposób bezpieczny psychikę człowieka.  Muzyka może modelować nastrój, regulować poziom emocji człowieka, działać pobudzająco, relaksująco, oczyszczająco,  w dodatku, każdy może skorzystać z jej działania dowolnie, a jednocześnie trudno byłoby wyobrazić sobie życie bez grama muzyki.  Muzyka ma niesamowitą moc sprawczą już od najdawniejszych wieków. Czyż to nie piękne? Czyż to nie jest Boskie?

KAI Na zakończenie proszę powiedzieć o swojej najbliższej rodzinie. Czy mąż też jest muzykiem?

  1. Niewątpliwie jednak największym prezentem jaki dostałam od Pana Boga to moja rodzina. Mąż i moich dwóch synków: Karol i Michał, gdzie od 4 lat jesteśmy już czteroosobową orkiestrą domową, chłopcy pojawili się na świecie jednocześnie. Mój mąż Darek nie jest zawodowym muzykiem, ale również odebrał podstawowe wykształcenie muzyczne i wspiera mnie w wielu inicjatywach, a nawet czasem w nich czynnie uczestniczy. Bakcyl muzyczny zdecydowanie w nas krąży i chyba nie ma dnia, abyśmy wspólnie z chłopcami nie muzykowali. Myślę, że to muzykowanie kiedyś w życiu moich synów zaprocentuje.

KAI  Czego serdecznie życzę. Dziękuję bardzo za rozmowę.

Sylwia Martyniuk – skrzypaczka i dyrygentka. Ur. się w 1980 r. w Gorzowie Wlkp. Jest absolwentką Akademii Muzycznej Wydziału  Kompozycji, Dyrygentury, Teorii Muzyki i Muzykoterapii we Wrocławiu. Pracuje we wrocławskich szkołach muzycznych. Współorganizuje parafialne warsztaty muzyczne. Z zespołem Duszpasterstwa Akademickiego  „Most” nagrała 5 płyt pieśni o tematyce uwielbieniowej, maryjnej i liturgicznej. Ma męża i dwóch małoletnich synów.  

 Rozmawiała Wanda Milewska

 

 

778 total views, no views today

SEGREGACJA ODPADÓW NA GORZOWSKIM CMENTARZU

SEGREsmieciarka55

1 września na cmentarzu komunalnym przy ulicy Żwirowej zacznie obowiązywać segregacja odpadów; istniejące boksy śmietnikowe zostaną podzielone bądź wyburzone i przygotowane do ustawienia pojemników pod pięć frakcji odpadów.

 Spółka Inneko SPZ, administrująca nekropolią, zakupiła małą śmieciarkę, dzięki której będzie mogła dostosować opróżnianie pojemników na odpady do aktualnej sytuacji.

Aby ułatwić prawidłową segregację, przy obu bramach cmentarza umieścimy tablice informacyjne oraz w odpowiedni sposób oznaczymy pojemniki – poinformowała Karolina Rzepecka, dyrektor Inneko SPZ.

Segregacja, jak na terenie całego Związku Celowego MG-6, będzie polegać na wyodrębnieniu odpadów: biodegradowalnych (gałęzie, trawa, liście, kwiaty bez doniczek, naturalne wieńce), papieru (papier, karton, tektura), tworzyw sztucznych oraz metali (folie opakowaniowe, plastikowe oraz metalowe elementy zniczy, elementy wieńców z tworzyw sztucznych, plastikowe doniczki bez ziemi), szkła (znicze szklane bez parafiny oraz plastikowych elementów, słoiki, wazony szklane, butelki) oraz odpadów pozostałych po segregacji (piasek, ziemia, znicze i wkłady z parafiną, wieńce trwale złączone z tworzywami oraz metalem).

Nowa śmieciarka to pojazd na podwoziu Iveco, dostosowany do obsługi pojemników o pojemności od 110 do 1 100 litrów. Dzięki zakupowi, niezależnie od harmonogramu wywozu Związku Celowego Gmin MG-6, będzie można dostosować częstotliwość opróżniania pojemników do zaistniałych potrzeb. Własny pojazd zminimalizuje także ryzyko uszkodzeń nagrobków oraz infrastruktury, do jakich mogłoby dojść przy obsłudze cmentarza przez tradycyjne śmieciarki.

Informuje Dariusz Wieczorek z Wydział Promocji i Informacji

Fot. Inneko SPZ

677 total views, no views today

ZDZISŁAW MORAWSKI BIOGRAFIA POLITYCZNA – UWAGI O KSIĄŻCE

MO5

Zdj. okładki „Nie słuchajcie Alojzego Kotwy” wyd. w 1979 r. przez PIW.

Weronika Kurjanowicz – o książce Dariusza Aleksandra Rymara, „Przegrałem jako żołnierz.  Zdzisław Morawski (6 IX 1926 – 28 X 1992) biografia polityczna”, wyd. Akademia im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie Wielkopolskim, Gorzów Wlkp. 2020.

Mam przed sobą historię człowieka, który bardzo umiejętnie zbudował swoją wielkość,  wykorzystując sprzyjające (a nawet niekorzystne)  dla siebie okoliczności. Krystyna Kamińska,  odczytując ten los, określiła go jako  tragiczny.  Moje zdanie jest inne: widzę w tym materiał nie na „wielką powieść”, lecz — w ręku zręcznego reżysera — na sensacyjny film. Nie umiem bowiem znaleźć w tym żadnej wielkości. Mieszkałam, żyłam i pracowałam  w Gorzowie Wlkp. przez wiele lat równolegle z Morawskim, widywałam go w okolicznościach oficjalnych. I raz tylko rozmawialiśmy, kiedy to w stanie wojennym zatroskałam się o to, jak daje sobie radę z wykarmieniem dużego psa. Poza tym żyliśmy w oddaleniu, nie czytywałam jego książek, nie zachwycały mnie także jego wystąpienia publiczne.

Dariusz Rymar,  badacz historyk, układa na podstawie  dostępnych dokumentów biografię polityczną tego człowieka. Unika więc pełnej charakterystyki środowiska rodzinnego i społecznego Zdzisława, przytacza zaledwie parę opinii o jego ojcu i braciach i o rzekomej ideowości tych ludzi. W swej skrupulatności badania dokumentów zauważa, że  są w nich niejasności i  uniki, które  świadczą o  krętactwach w przekazywaniu informacji.  Na początku omawianej  książki pojawia się fotografia przystojnego młodego mężczyzny o twarzy zuchowatej, naznaczonej pewnością  siebie. Z  przeglądanych akt     wynika, że urodził się w Aleksandrowie Kujawskim, ale już daty urodzin są różne, jak również różnią się zapisy nazwiska rodowego.  Młodzieniec ma 19 (lub 20) lat, różne doświadczenia z okresu wojny  -podaje w swoich życiorysach i ankietach personalnych coraz to inne fakty. Szuka pracy w nowych warunkach społecznych i politycznych. Co ma do zaofiarowania? Przede wszystkim już zapisał się do PPR, „ukończył  7 działów szkoły powszechnej”2.  Z ilości dokumentów odnalezionych w archiwach wynika,  że zwracał się głównie do różnych placówek aparatu partyjnego.  Znajdujemy też podanie o przyjęcie do służby Bezpieczeństwa Publicznego, datowane  5 VI 1945 (w WUBP pracował już wtedy jego młodszy brat Henryk — jak podaje zainteresowany).  Pracę w UB otrzymał w Szubinie, lecz nie na długo, bo po 2 latach zostaje zwolniony za powtarzające  się niesubordynacje (awanturę po pijanemu, uwikłanie się w przyswojenie rzeczy pochodzących z rewizji). Po tej próbie przenosi się do aparatu partyjnego PPR i następnie PZPR. Korzysta z różnych szkoleń, gdyż jest dla władz zwierzchnich jednostką obiecującą. Spełniał te oczekiwania, kiedy angażował się w rozliczne „czystki” , także w Gorzowie. Ale w naszym mieście zaczepił się na krótko, gdyż jego cel był wyżej. Latem 1950 roku zaszedł do KC PZPR i mieszkania w Warszawie na Krakowskim Przedmieściu.  Wszystko „zepsuły” skargi żony i dokumenty o „dramatycznych okolicznościach” w życiu rodzinnym. Wtedy odświeżone zostały poprzednie przewinienia i ze stolicy musiał się wynieść. Doszło jakieś  „omyłkowe” aresztowanie i odebranie legitymacji partyjnej; protektorzy zawiedli. Jest też domniemanie, iż  uznano go za „rewizjonistę” (potem sam ten zarzut zręcznie podtrzymywał).

Zdzisław  wypada z łask i nie może znaleźć pożądanej pracy. Czy w stanie desperacji, czy może dla zamanifestowania niezależności lub idąc za czyjąś radą –  we wrześniu 1954 roku podejmuje pracę fizyczną w Strzelińskich Kamieniołomach Drogowych, a po 8 dniach ulega poważnemu wypadkowi.  Które to zdarzenie uczyniło 29-letniego silnego człowieka inwalidą do końca życia. Musiał urządzić się jakoś inaczej: uzyskał rentę, zwrot legitymacji partyjnej z zaliczeniem  stażu i wreszcie w 1959 roku — rehabilitację.

Teraz trzyma się Gorzowa (gdzie mieszkają jego rodzice) i Zielonej Góry. Tu błyskawicznie daje się poznać jako  pisarz i zaczyna pełnić coraz więcej funkcji publicznych. Bohater odkrył o sobie nową prawdę: był ofiarą okresu „błędów i wypaczeń”, oczyszczony – może nadal służyć prawdziwej idei.  Czy wypadek w kamieniołomie ujawnił w Morawskim nieodkryty dotąd talent literacki,  pozostaje dotąd zagadką psychologiczną.  Moim zdaniem miał talent do konfabulacji, w szczególności do tworzenia własnego wizerunku, wielkości i ważności. Dużo pisze i znajduje wydawców, sam przedstawia swoje książki na różnych spotkaniach autorskich.  I tak właśnie powstaje „Stolik nr 1 ” w miejscowym Empiku.  Dariusz Rymar do charakterystyki poziomu  ówczesnego życia kulturalnego w Gorzowie nie mógł mieć wielu dokumentów. Był to bowiem czas  inicjatyw raczej nieformalnych, a kiedy je opisywano w sprawozdaniach, czyniono tak, żeby  podobały się one partii. Ja wtedy już byłam cząstką tego środowiska z racji swego zawodu i mogę zaświadczyć, że nie była to pustynia, którą ożywił dopiero  Zdzisław, utalentowany pisarz i jego akolici. Widywano go w miejscach publicznych i czytywano w prasie o sukcesach. Nie dostrzegano drobnych oszustw i rozlicznych matactw, choćby z datą urodzenia czy też że mieszkał  stale w Gorzowie od roku 453.  Morawski i  towarzysze  ze „stolika” uważali się za opozycję  wobec „doktrynerstwa” partyjnego; chełpili się rzekomą niezależnością polityczną;  zręcznie włączali się w konflikty gorzowsko -zielonogórskie; zasłużyli  się jako założyciele  Gorzowskiego Towarzystwa  Społeczno-Kulturalnego, wpisując nawet moje nazwisko do składu zarządu — bez mojej wiedzy i zgody. Aż Morawski dotarł na szczyt kariery –  w 1979 roku został odznaczony Krzyżem Kawalerskim.

Zachęcam do przeczytania dalszych rozdziałów, szczególnie  ostatniego zatytułowanego „Przegrałem jak żołnierz” i  przytoczonej w nim opinii Morawskiego o wyborach z 1989 roku: ” Wytworzyła się sytuacja jak w Tangu  Mrożka:  zwycięstwo prymitywu nad intelektem było nieuniknione  (podkreślone w oryginale)4. Tylko do dziś nie  mogę pojąć, kogo w tych rolach miał na myśli i gdzie sytuował siebie.

Tak rósł i pęczniał balon chwały Zdzisława Morawskiego. Aż przekłuł go swoją książką Dariusz Rymar.

A jest to książka, którą można by określić jako wzorcowy przykład literatury dziejopisarskiej.  Autor skorzystał z licznych źródeł odkrytych w wielu archiwach polskich.  Każde sprawdza przez jakiś inny zapis. Czyni to tak skrupulatnie, że nie mamy żadnych wątpliwości:  ujawniane fakty są po prostu wiarygodne. Jeśli nie ma możliwości sprawdzenia, Autor to sygnalizuje i pozostawia bez własnych domysłów. W ogóle tych domysłów bardzo starannie unika. Podobnie – niewiele tu autorskich ocen. Jedyną, ale niezwykle celną jest tytuł, zresztą ocena własna bohatera — cytat z jego wywiadu, słowa bardzo pompatyczne i charakteryzujące jego pewność siebie. Po poznaniu faktów odczytujemy ten tytuł jako ostrą ironię badacza. Podtytuł  „biografia polityczna” pochodzi od Rymara i już nie zawiera żadnej opinii. Jest trafny, ale chętnie sformułowałabym go jako „biografia małego hochsztaplera”, gdyż historia człowieka budującego swoją wielkość na różne sposoby odkrywa jego małość, miałkość i w istocie – słabość.

Dodam jeszcze, iż jest to publikacja bardzo cenna i potrzebna z wielu powodów. Oparta na dokumentach: aktach osobowych, wypowiedziach prasowych, fragmentach dziennika Morawskiego, fotografiach i skanach- jest wiarygodna i odkrywcza.  Dodatkowo – staje się pokazem, jak w tamtych czasach fałszowano różne dokumenty dla sobie tylko wiadomych matactw5.

Można jeszcze powiedzieć,  że Autor w pewnym stopniu wychodzi poza opisywany okres historyczny,  pokazując to, co zdarza się ciągle — wyrastanie mitu, mechanizm tego zjawiska, autokreację oraz kreacyjne zabiegi innych, którym jest to na rękę.

Weronika Kurjanowicz

1 Dariusz Aleksander Rymar, „Przegrałem jak żołnierz” Zdzisław Morawski (6 IX 1926 – 28 X 1992) — biografia polityczna, Gorzów Wlkp. 2020.

2 op.cit., s. 39.

3 op.cit. s. 92

4 op.cit. s. 142

5 Przykładem może być wspomniany w przypisie 267 (na s. 105)  Protokół z zebrania założycielskiego GTSK, dnia 25.IX.1970. Zachowuje on wszelkie pozory  wierności, liczy 4 strony, każda z nich podpisana przez protokolanta. Ale np. nie ma załączonej listy obecności; przy opisie wyborów zarządu GTSK czytamy, iż ustalono, że będą one jawne, przez podniesienie ręki;  jednak nie zapisano, czy było to głosowanie na odczytaną  listę (w domyśle — skomponowaną przez jakieś władze), czy indywidualnie — na wskazane osoby. A już zupełnie nie odnotowano, jak wyłoniono komisję rewizyjną oraz sąd koleżeński.  Ja przejrzałam ten protokół, ponieważ znalazło się w nim moje nazwisko, podczas gdy   nie tylko nie uczestniczyłam w zebraniu, ale z tym stowarzyszeniem  nie miałam nic wspólnego.

Weronika Kurjanowicz – znana gorzowska polonistka, ur. się 31 października 1927 r. w Grodnie. Przez wiele lat uczyła języka polskiego w Zespole Szkół Ekonomicznych, w którym była także dyrektorem. Wydała m.in samouczki ortograficzne, tomik opowiadań, była korektorem wielu publikacji. Współpracowała z  „Nadwarciańskim Rocznikiem Historyczno-Archiwalnym” , a także z lokalnym radiem, w którym prowadziła audycję „Ugryź się w język”.

930 total views, no views today

GORZOWSKI SZPITAL APELUJE O ODDAWANIE KRWI

Krew

Informuje Agnieszka Wiśniewska – rzecznik szpitala

Krew i jej składniki podawane są głównie osobom, u których występują niedobory krwi
i jej składników spowodowane utratą dużej ilości krwi, w wyniku wypadków komunikacyjnych, w trakcie lub po zabiegach operacyjnych, chorym na białaczkę i inne choroby krwi, a także osobom z chorobami nowotworowymi, w trakcie i po chemioterapii.

Obecne zapotrzebowanie na krew jest większe w porównaniu z minionym kwartałem. Po ograniczeniu przyjęć w marcu, kwietniu i maju –  większość szpitali wróciła do normalnej pracy.  Tymczasem braki w bankach krwi w okresie letnim to już tradycyjnie głównie efekt wakacyjnych wyjazdów krwiodawców. W tym roku to także konsekwencja pandemii koronawirusa.

Na zabezpieczenie Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wlkp. w szpitalnym banku krwi powinno być przechowywanych około 200 jednostek tego drogocennego leku. Średnio każdego dnia wydawanych jest ich ponad 20;  są dni, gdy liczba ta wzrasta ponad trzykrotnie.

– Sytuacja jest trudna, choć nie było jeszcze tak, żeby w trybie „na ratunek” krew nie była zabezpieczona – mówi Małgorzata Ernst, kierownik Pracowni Immunologii Transfuzjologicznej z Bankiem Krwi w Wielospecjalistycznym Szpitalu Wojewódzkim w Gorzowie Wlkp.  – Do tej pory  nie musieliśmy przesuwać zabiegów, bo we wszystkich grupach mamy tzw. żelazny zapas, ale w tym tygodniu zdarzyło się nam nie otrzymać pełnego zamówienia na krew z Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Zielonej Górze . – Jeżeli sytuacja się nie zmieni, nasze zapasy też się skończą, dlatego apelujemy do czynnych krwiodawców i tych, którzy jeszcze się wahają, o zgłaszanie się do Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa i oddawanie krwi

Krwi nie można wyprodukować w laboratorium.

762 total views, no views today

MILPRESS PROSI I ZAPRASZA

MIL

Od wielu lat prowadzę i finansuję stronę internetową –milpress– zawierającą aktualności, informacje społeczne, kulturalne, ekumeniczne. Na prośbę m.in osób prywatnych a także instytucji umieszczam charytatywnie artykuły dotyczące promocji czy zapowiedzi wydarzeń. Koszty utrzymania strony na serwerze i domeny wzrosły, dlatego ośmielam się prosić Państwa o wsparcie mojego projektu. Serdecznie zapraszam osoby pragnące realizować się reportersko do współpracy.

Obecnie roczny koszt utrzymania strony to 800 zł. Każda drobna wpłata mile widziana.

TUTAJ MOŻNA KLIKNĄĆ i WPŁACIĆ: https://zrzutka.pl/v9cu6s?utm_medium=social&utm_source=facebook&utm_campaign=sharing_button&fbclid=IwAR0Vpnoeym8CDzw5OX8CABzdZ3Dnf0nbpIyImN9u-n2O1J_DlwgRfzQgb6s

Osobom, które już wpłaciły serdecznie dziękuję.

Wanda Milewska

 

808 total views, no views today