TANECZNIE W MIERZYNIE POD SZCZECINEM JAK W BLACKPOOL

Relacja Marzanny Leszczyńskiej

MIEMIERZMIERZY

Fot. z arch. M.A Leszczyńskich

MARZA

Na zdj. Marzanna i Andrzej Leszczyńscy z młodzieżową parą

Już po raz czwarty odbył się turniej taneczny WDC Polish Cup w Mierzynie koło Szczecina.  Miałam przyjemność przyglądać się tej imprezie po raz trzeci, a pierwszy raz wzięłam w niej udział.

To piękne widowisko i ambitne przedsięwzięcie dla organizatora ( Szkoły Mistrzów Tańca -Dance Club prowadzonego przez Szymona Kalinowskiego i Grażynę Grabicką) jak zwykle zachwyciło światowym poziomem organizacji, obecnością topowych par i oryginalnych pomysłów.

Nic w tym dziwnego bo pan Szymon Kalinowski, który udziela szkoleń dzieciom w Fan Dance – Szkole Tańca Anny i Grzegorza Deptów często mówi na lekcjach o sobie, że jest marzycielem i artystą. Nie ma to jednak nic wspólnego z głową w chmurach, bo do zajęć przykłada się bardzo solidnie a jego metody pedagogiczne i psychologiczne są powalające. Wie jak rozbudzić ambicje i sprawić, że młodzież zabiera się do pracy metodami pozbawionymi niecierpliwości, nerwów i tzw. krytyki miażdżącej. Nigdy nie widziałam, aby panu Szymonowi „puściły nerwy”, a okazji bywało sporo. A mówię to jako osoba, która na równi z młodzieżą w takich szkoleniach uczestniczyłam.

Na taneczne wydarzenie zjechało 400 par z całej Polski i zagranicy. Turnieje odbywały się na dwóch salach jednocześnie: Blue Ballroom i Grand Ballroom.

Prawdziwą gratką jest oglądać galę na Grand Ballroom przy muzyce na żywo, gdy najlepsze pary oceniane są przez najlepszych sędziów na świecie, gdy panie sędzie wychodzą w pięknych wieczorowych kreacjach, aby w nich dokonać trudnej oceny najlepszych tańczących. Możemy być dumni, że w tym zacnym gronie sędziów znalazł się również nasz Grzegorz Depta.

Skoro już piszę o elegancji i kreacjach to należą się słowa zachwytu i uznania dla pani Grażyny Grabickiej. Pani Grażyna pojawiła się na gali w sukni – połączenie  wieczorowej czarnej wąskiej  z suknią turniejową różową falbaniastą. Pół na pół, połączenie przeciwności. Właścicielka powiedziała, że jest to jej pomysł.

Oczywiście na parkiecie wśród tańczących par to już istna rewia tanecznej mody i aktualnych trendów. Nowością są pióra ale nie puszyste tylko sztywne, przeważnie zdobiące rękawy. I niech nikt nie mówi, że kreacje turniejowe to tani blichtr i kicz. Wiele z nich to artystyczne dzieła sztuki. Tu obowiązuje moda bajkowa.

Choć gala kończy się ok. północy to wierzcie mi, że warto czekać. Co roku jest inaczej, a pan Szymon eksponuje swoje talenty dziennikarskie i poliglotyczne. Wciela się w konferansjera i zadaje 12. finałowym parom pytania. Z nich dowiadujemy się o wielu ciekawostkach, bo „przyparci do muru” tancerze uchylają rąbka tajemnicy jak osiągają sukces i jak żyją.

Finałowe pary tańczą przepięknie, trzeba dużej uwagi widza, aby nie przegapił tej, która ma najwięcej do pokazania, więcej niż pozostali. Oczywiście czekamy w napięciu, czy trafnie wytypowaliśmy faworyta. Jest to też sprawdzian dla nas czy się na tańcu nieco znamy. Widowisko jest cudowne, poziom wysoki i nudy nie zaznasz.

Gdybym miała wybrać z całego wydarzenia to co mnie najbardziej zachwyciło i o czym długo potem myślami powracałam to stwierdzam po pierwsze:

SANDRA JABŁOŃSKA zwyciężyła w tańcach standardowych. Cieszę się, że trafnie tutaj obstawiłam. Jej praca głową wychodziła poza ramy, to jest poezja ruchu niesamowitej miękkości i plastyczności.

W tańcach latynoamerykańskich  całą uwagę skupiłam na Adrianie Kopczyńskim, który również udziela szkoleń w Fan Dance Anny i Grzegorza Deptów. Zajął trzecią pozycję.

Po drugie:

dziecięca para JOSHUA I MARGARETA z Rosji w kategorii 10-11 lat. Drudzy vice mistrzowie świata. Zjawiskowa uroda dziewczynki i niesamowity talent dzieci. Słowem mieszanka piorunująca. Para rzuca się w oczy każdemu i od samego początku. O tej parze mogę powiedzieć tyle: otóż na widowni obok mnie zasiadła znajoma z Gorzowa ze swoim partnerem życiowym. Ciągle wzdychała, że jej się podoba, a jej połowa niestety nie jest zainteresowana tym co się dzieje na parkiecie. Spojrzałam na pana, niestety ciągle przeglądał telefon. Gdy zatańczyły dzieci ożywił się nagle, zadawał pytania i oczywiście kibicował Joshua i Margaret. Nasza kuzynka, którą zabraliśmy ze sobą na pytanie co podobało ci się najbardziej? Bez wahania odparła „Dzieci są niesamowite”.

Są turnieje, w których zaszczytem jest się znaleźć i miejsce się nie liczy. Jest to taniec w najlepszym towarzystwie. Ze świeżo zdobytą klasą C znaleźliśmy się na parkiecie z 13. innymi parami, a 8 z nich posiada najwyższą międzynarodową klasę S. W przerwie spotkałam na korytarzu Grzegorza Deptę. Chwilkę rozmawialiśmy. Powiedziałam, że ma nadzieję, że dostanę choć jedno skreślenie.

– Przy tak wielu uczestnikach z tak wysoką klasą musisz się liczyć z tym, że wszystko pójdzie na ich konto. Tak to bywa – odparł.

Dlatego cieszę się z każdego z pięciu iksów od szanownej komisji.

Trzy pary młodzieżowe z Fan Dance zmierzyły się na Blue Ballroomie: Marysia Maciejewska i Kuba Szelczyński, Weronika Przepłata i Jędrzej Kozłowski, Weronika Zastróżna i Kuba Minorowicz.

Na razie na Blue Ballroomie. Wzdychają, że marzy im się kiedyś występ na Grand Ballroom przy prawdziwej orkiestrze.

Wszystko przed Wami. Trzeba być marzycielem jak pan Szymon.

Marzanna Leszczyńska

 

1,311 total views, 3 views today

SIOSTRA MICHAELA RAK I GORZOWSKIE WĄTKI W FILMIE MIŁOŚĆ I MIŁOSIERDZIE

MichaelaMicchaSNA

 Tekst i foto Helena Tobiasz

Kino Helios w bieżącym repertuarze proponuje „Miłość i Miłosierdzie”. Refleksyjny film przybliżający kult Miłosierdzia Bożego od jego narodzin za sprawą objawień siostry Faustyny Kowalskiej poprzez zawierzania świata Miłosierdziu Bożemu 17 sierpnia 2002 r. przez Papieża Jana Pawła II w Łagiewnickim Sanktuarium i dalsze szerzenie się orędzia o Bożym Miłosierdziu w Polsce i na całym świecie. 

Projekcja filmu zbiega się z informacją zamieszczoną przez red. Hannę Kaup na portalu egorzowska.pl, że siostra Michaela Rak ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego w niedzielę, 31 marca 2019 r. w Muzeum Powstania Warszawskiego odebrała nagrodę im. Jana Rodowicza „Anody” w kategorii „Wyróżniająca się akcja lub inicjatywa społeczna zakończona sukcesem”. Siostra Michaela przez 13 lat prowadziła w Gorzowie Hospicjum św. Kamila. W 2009 r. skierowana została do Wilna z misją szerzenia idei hospicyjnej na Litwie. Jej dziełem jest stworzone tam od podstaw Hospicjum im. bł. ks. Michała Sopoćko.

W filmie wśród szeregu postaci opowiadających o kulcie Miłosierdzia Bożego pojawia się również siostra Michaela Rak. Swój hospicyjny etap życia ujmuje jako dzieło miłosierdzia, skierowane do niesienia pomocy cierpiącym. W jej rozważaniach kilkakrotnie pojawia się Gorzów z tutejszym hospicjum i późniejsze wątpliwości czy podoła zadaniu jakie ma do spełnienia w Wilnie. Siostra Michaela mówi, że akurat w czasie największego zwątpienia, a właściwie pewności, że dzieło ją przerasta, przebywała w Wilnie pewna zaprzyjaźniona rodzina z Gorzowa, której opowiedziała o swoich wahaniach. Słysząc to, ich córka Asia, która w dzieciństwie przeżyła ciężki wypadek porażenia prądem dodała jej otuchy przypominając, że przecież ciocia ciągle mówi Jezu Ufam Tobie, ciocia da radę. Ta z pozoru błaha zachęta zmotywowała ją do działania, w oparciu o ufność wyrażaną w westchnieniu Jezu Ufam Tobie i od tej pory, już bez zbędnych pytań podjęła hospicyjne wyzwanie.

Oprócz gorzowskiego wątku, w filmie są migawki z pobliskiego Myśliborza, w tym kościółek z witrażem, wymieniony i opisany w Dzienniczku siostry Faustyna czyli kościół  pw. Świętego Krzyża w Myśliborzu – obecnie Sanktuarium Miłosierdzia Bożego, oraz siostry ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego w Myśliborzu rozdające pokarm potrzebującym.

Zdjęcia: Widok na Sanktuarium Świętego Jana Pawła II i Sanktuarium Bożego Miłosierdzia podczas Dni Młodzieży w Krakowie, lipiec 2016 r.; S. Michaela źródło: Hanna Kaup Habit/Hospicjum; Łączą nas ludzie i miejsca.

Tekst i foto Helena Tobiasz

1,254 total views, 1 views today

SPOTKANIE AUTORSKIE ZOFII MĄKOSY

MĄK5MĄKOSARAMRAM5

Relacja Ewy Rutkowskiej

 Literatura  historii regionu

Zofia Mąkosa, autorka trylogii „Wendyjska winnica”

Laureatka Lubuskiego Wawrzynu Literackiego w 2017 roku

Spotkanie z cyklu „Region w literaturze”

Gorzów WiMBP, 3 kwietnia 2019

Zofia Mąkosa urodziła się w Kargowej. Dzieciństwo spędziła w Chwalimiu, na niemiecko-polskim pograniczu. W tej wsi, gdzie się wychowała, umiejscowiła dzieje swojej pierwszej (z cyklu) powieści. Pisać zaczęła po przejściu na emeryturę. Na początku były to opowiadania w trakcie których nabierała umiejętności tworzenia fabuły i pewności siebie. Była to też nauka warsztatu. Gdzieś z „tyłu głowy” świtała jej ciągle  myśl, aby napisać powieść. Pisanie zawsze sprawiało jej przyjemność. Z zawodu jest nauczycielką historii. Na początek namówiła męża do napisania książki. I tak powstała jego książka o Karszynie.

Pani Zofia w trakcie pisania opowiadań zaczęła pilnie studiować historię regionu. Zawsze ją to interesowało. A w historii jakoś szczególnie interesowały ją losy kobiet w różnych okresach historii i w trudnych czasach życia na Pograniczu. W okresie poprzedzającym II wojnę światową i tuż po wojnie. O zagmatwanych dziejach tego regionu, dużo wieści zaczerpnęła z internetu. Wiarygodności dodawały rozmowy z osobami, które jeszcze żyły i pamiętały te okrutne czasy. Rozmawiała z Polakami i Niemcami, byłymi  mieszkańcami tych terenów. To czego się dowiadywała z tych rozmów, było wręcz wstrząsające. To też utwierdzało ją w przekonaniu, że trzeba  o tym pamiętać. Nie wolno zapomnieć.

Książki Zofii Mąkosy mówią o trudnych czasach wojny i tuż po wojnie. O rodzinie, o łączących je więzach. O sile miłości.  Ale przede wszystkim o determinacji kobiet.

Trylogia nosi tytuł „Wendyjska winnica”.

Pierwszy tom „Cierpkie grona”, której akcja  umiejscowiona jest we wsi Chwalęcice. Opowiada dzieje rodziny Marty Nejman, gorliwej luteranki, która stara się utrzymać gospodarstwo odziedziczone po przodkach. Obejmuje okres tuż przed wojną i okres wojny. Tom drugi nosi tytuł „Winne miasto”. Dzieje tej powieści umiejscowione są w Zielonej Górze. Opowiada o okresie lat 1945 do 1948 . W tym mieście po wojnie  zamieszkała córka Marty Nejman, Matylda. Trzeci tom, pod roboczym tytułem: „Kropla słodkiego wina”, opowiadać będzie dalsze dzieje potomków Marty Nejman. A akcja rozgrywać się będzie w Niemczech. Najwięcej wątków autobiograficznych znajduje się w drugim tomie. Problem przesiedlenia nie jest autorce obcy. Dotknął on także jej najbliższą rodzinę, którą po wojnie przesiedlono z Wileńszczyzny.

„Autorka plastycznie i wiarygodnie odtwarza rzeczywistość prowincji…. Ukazuje trudny ludzki los. Każda z postaci w tych powieściach wnosi swoją przeszłość, ale także widzenie swojej przyszłości” (K. Kamińska).

Książki zostały wydane przez Wydawnictwo Książnica i mają być w niedalekiej przyszłości tłumaczone na język niemiecki.

Pani Zofia nie chce być utożsamiana z jednym tematem. Interesuje ją historia, a w historii problemy ludzi w czasach dawniejszych i współczesnych.

W planach  powieść sięgająca czasów wieku XVII. Będzie to powieść o kobietach.

Moderatorem spotkania była Renata Ochwat.

Po spotkaniu autorskim odbył się koncert na cztery ręce, pięknej muzyki z klimatem na dwóch fortepianach, w wykonaniu Józefa Sobolewskiego i Przemysława Raminiaka.

Ewa Rutkowska

 

1,249 total views, no views today

SKARBY LIDII PRZYBYŁOWICZ

LIDIA PLIDIA PRZLIDLPSKAR LiD

Relacja Ewy Rutkowskiej

 „Zbieractwo – Przyjemność czy utrapienie”

Wernisaż wystawy, zbioru przedmiotów różnych Lidii Przybyłowicz,

Gorzów, WiMBP, 2 kwietnia 2019

Życie każdego człowieka składa się  z bardzo wielu drobiazgów. Nawet nie zwracamy uwagi na to, że w pewnym momencie zaczynamy „obrastać” w różnego rodzaju „niezbędne” rzeczy, które stawiamy na półce. Lubimy, jak przypominają nam jakąś egzotyczną wycieczkę, albo poznanych ludzi i na dodatek są śliczne.

Wszyscy, którzy lubią ładne przedmioty, zachwyca na drodze wszystko. I kamień i muszelka i gałązka z kwieciem… Do takich osób na pewno należy Lidia B. Przybyłowicz. Żyje już trochę czasu, więc i zgromadziła niemało. Poza tym zwiedziła kawałek Polski i jak powiedziała na wernisażu, cztery kontynenty.

A wszędzie było coś do kupienia na pamiątkę. Podkreśliła, że nie jest to hobby ani kolekcjonerstwo. Bo nie jest to nijak oznaczone, ani skatalogowane. I nie są to „przydasie” czy „durnostojki”. Są to przedmioty „do mania”.

Te cudeńka zapełniają w jej domu różne zakamarki i pudełka. A to co wystawiono, to nie jest wszystko. Pewnej części zbiorów nie wystawiła np. porcelanowych filiżanek, ozdobnych talerzy, czy drobnych instrumentów muzycznych. Choćby ze względu na kruchość przedmiotów no i brak miejsca wystawienniczego. Na wystawie zgromadzonych jest ponad sześćset przedmiotów.

Zbieraniem zajmowała się jej mama i zajmuje się tym jej siostra Ludmiła. Wystawa została podzielona  na kilka zagadnień. I została zadedykowana sceptykom i nieobecnym.

Są tu bibeloty, porcelanowe solniczki, słonie z trąbami do góry i w kapeluszach, zwierzęta różne, koty z wyspy Bali, gadżety z bliskiego i dalekiego wschodu (wachlarz, alabastrowe jajka, japońskie pałeczki, wazoniki), różne kufereczki,  nalepki na owoce – (zbiory jej siostry jest ich 1669). Różne miseczki, grające ptaszki, dzwoneczki i różne dziwne przedmioty. Jest cała gablota widokówek (1793 sztuki) nawet z przedwojennych czasów. Zbiór płyt winylowych (375 albumów), na wystawie jest ich tylko kilka. Są książki, np. modlitewnik z 1918 roku i  śpiewnik z 1925 roku. Jest też znana sztuka teatralna „Krakowiacy i Górale” z 1951 roku i  zszywka rocznika gazety z 1936 roku „Moja Przyjaciółka”. I jeszcze wiele innych ciekawych i zdumiewających przedmiotów. Warto to zobaczyć.

Pomysłodawczynią wystaw i tego miejsca wystawowego od ośmiu lat jest Agnieszka Pospieszna, pracownik Informatorium WiMBP.  I może są to „tylko bibeloty”, ale każda aktywność, każdego człwieka w każdej dziedzinie jest pożyteczna. Przy gablotach zawsze można spotkać zwiedzających.

Jak powiedział znany aktor Z. Buczkowski „w spotkaniach najpiękniejsze jest to, że się spotykamy…” .

Lidia Przybyłowicz, gorzowianka od urodzenia, absolwentka I LO i WSE w Sopocie oraz Szkoły Muz. I st. w Gorzowie w klasie fortepianu. Od 1973 roku związana jest z Gorzowem zawodowo. Pracowała m.in. jako z-ca dyr. domu kultury „Kolejarz”, jako kierownik działu artystycznego  a potem dyrektor  WDK.  Z-ca dyr. Muzeum Okręgowego i jako dyr. Wydziału Kultury. Jest laureatką wielu nagród i odznaczeń. m.innymi „Motyla” w 2010 roku, nagrody Marszałka Województwa Lubuskiego, odznaką Zasłużony Kulturze Gloria Artis w 2005 roku.

Jest współtwórcą gorzowskiego Dyskusyjnego Klubu Filmowego (DKF Megaron) i kilkuletnim prezesem Stowarzyszenia ZTL „Mali Gorzowiacy””.

Ewa Rutkowska

993 total views, no views today

GORZOWIANKA LAUREATKĄ KONKURSU NA OPERĘ DLA DZIECI

-Gorzowianka napisała najlepszą w kraju operę dla dzieci i młodzieży – informuje Urszula Śliwińska z Filharmonii Gorzowskiej

Małgorzata Szwajlik z Filharmonii Gorzowskiej oraz kompozytor Krzysztof Dobosiewicz zostali zwycięzcami ogólnopolskiego konkursu na operę dla dzieci i młodzieży. Konkurs zorganizowany został przez Stowarzyszenie Autorów ZAiKS oraz Teatr Wielki – Operę Narodową.

„Salija” to muzyczna opowieść  o 13-letniej dziewczynce, którą poznajemy w dniu jej urodzin. Niespodziewany bieg zdarzeń sprawia, że jest to dzień, który Salija zapamięta na zawsze i który odmieni jej życie. Choć opera adresowana jest do publiczności w wieku 8-15 lat, nie brak w niej mądrej, wręcz filozoficznej refleksji i rozważań wokół takich pojęć jak szczęście, poczucie spełnienia, wartości rodzinne,  czy sumienie.

– Napisanie libretta do opery potraktowałam jako podwójne wyzwanie  – wymagało ono bowiem nie tylko stworzenia spójnego dramaturgicznie tekstu, do którego kompozytor następnie miał napisać 60 minut muzyki, ale przede wszystkim dobrego pomysłu na historię; pomysłu, który zaciekawi tak wymagającego odbiorcę, jak dzieci i nastoletnia młodzież.    Organizatorzy konkursu dali nam pełną dowolność w doborze tematu opery, jedynym ograniczeniem był czas jej trwania. I tak oto powstała godzinna opowieść o przemijającym dzieciństwie, młodzieńczej wrażliwości i nieco zawiłym poszukiwaniu drogi do szczęścia. Choć brzmi to poważnie, to mogę zapewnić, że w operze nie brakuje humoru, intrygi i zwrotów akcji; chwilami można się nawet bać, jak w prawdziwym horrorze. Kilka dni temu libretto zostało docenione i nagrodzone przez znakomite jury konkursu; teraz więc marzę już tylko o tym, by „Saliję” mogli zobaczyć i ocenić ci, dla których ją napisałam – mówi Małgorzata Szwajlik.

W konkursie nagrodzona została również doskonała muzyka napisana przez Krzysztofa Dobosiewicza, polskiego kompozytora mieszkającego na stałe w Finlandii. W Filharmonii Gorzowskiej podbił serca publiczności nietuzinkową muzyką do musicalu „Dogonić Pippi”, projektem dla dzieci „Lunapark” oraz muzyką z gier komputerowych i filmów grozy.

Małgorzata Szwajlik jest absolwentką filologii polskiej. W Filharmonii Gorzowskiej pracuje od 2011 roku, kierując działem organizacji pracy artystycznej. Jest autorką wydanego w 2014 roku przewodnika edukacyjnego dla dzieci „Co jest grane w filharmonii?”, w którym obok tekstów przybliżających dzieciom wiedzę na temat muzyki, znalazły się wiersze i rymowanki jej autorstwa. W 2015 roku zadebiutowała jako autorka libretta, pisząc teksty do musicalu „Alicja w Krainie Czarów” (muz. Anna Maria Huszcza), a następnie była librecistką kolejnych musicali – „Pinokia” (2016, muz. Szymon Godziemba-Trytek), „Akademii Pana Kleksa” (2017, muz. Kamil Kosecki) oraz „Dogonić Pippi (2018, muz. Krzysztof Dobosiewicz). W 2017 roku napisała książkę z wierszami dla dzieci „Wesoła orkiestra”, zaś w roku 2018 – książkę edukacyjną „Nutka Zosia na tropie”; obie zostały wydane przez Filharmonię Gorzowską.

Konkurs na operę dla dzieci i młodzieży zorganizowany został  z okazji jubileuszu 100-lecia istnienia Stowarzyszenia Autorów ZAiKS.

1,091 total views, 1 views today

PREMIERA „SAMYCH” U OSTERWY W GORZOWIE WLKP.

teatr SAMI

Fot.  ze str. Teatru im. J. Osterwy w Gorzowie Wlkp.

Premierą spektaklu „Sami” w reżyserii małżeństwa dramatopisarzy i aktorów z Legnicy Katarzyny Dworak i Pawła Wolaka, Teatr im. Juliusza Osterwy w Gorzowie Wielkopolskim uczcił Międzynarodowy dzień Teatru.

Przed premierą, aktor Przemysław Kapsa odczytał tegoroczne orędzie autorstwa Carlosa Celdrana, kubańskiego reżysera teatralnego, dramaturga, pedagoga, profesora Instituto Superior de Arte w Hawanie.

Życzenia od władz i miłośników gorzowskiego teatru przeczytał po zakończonym spektaklu dyr. Jan Tomaszewicz. Wyrazy uznania artystom przekazał osobiście przedstawiciel ZASP w Poznaniu. W imieniu prezydenta Gorzowa życzenia składał przewodniczacy RM Jan Kaczanowski. Tradycyjnie, Jan Świrepo były wice wojewoda podarował aktorom zestaw nalewek własnej produkcji. Podziękowania i życzenia kontynuowane były także podczas bankietu.

BANKIET

W sztuce „Sami”,  autorzy podejmują na pozór banalny temat zawierający opowieść o młodych małżonkach z miasta, którzy wybierają spokojne życie na wsi. Jednak wyobrażenie wiejskiej sielanki pozostaje tylko w ich wizji, zderzenie z rzeczywistością pokazało zupełnie odmienny obraz. Momentami śmieszny, groteskowy, trochę przerysowany żeby wzmóc emocje, czasem rzewny, czy denerwujący. Istota polegała jednak nie tyle na ukazaniu wiejskiego życia lecz na odsłonięciu duchowości dwojga ludzi, kochających się, zawierających związek małżeński, radujących się swoim szczęściem, które w sposób tragiczny zmieniło ich życie.

Wyjazd na wieś ma być terapią, ucieczką, zagłuszeniem myśli, podejrzeniem o zdradę?  Emocje sięgają zenitu, potem słabną, czasem obojętnieją, następnie znowu się wzmagają. Jednak przychodzi czas refleksji, że uciec się nie da, a nawet nie ma takiej potrzeby, bo bliskość jest najważniejsza, ale czy w takim miejscu jest to możliwe, czy można ponownie być razem? Trzeba ten spektakl obejrzeć.

  • scenografia:Tomasz Ryszczyński
    muzyka: Dominik Strycharski
    kostiumolog: Natalia Borys
    wideo: Bartosz Bandura
    animacje: Joanna Sapkowska-Pieprzyk
    asyst. reżysera: Joanna Ginda
  • inspicjent-sufler: Teresa Gałła
  • obsada:
    Marzena Wieczorek
    Ernest Nita (gościnnie)
    Joanna Ginda
    Justyna Jeleń
    Marta Karmowska
    Anna Łaniewska
    Karolina Miłkowska-Prorok
    Kamila Pietrzak-Polakiewicz
    Bożena Pomykała-Kukorowska
    Bartosz Bandura
    Mikołaj Kwiatkowski
    Jan Mierzyński
    Artur Nełkowski
    Krzysztof Tuchalski
    Darian Wiesner
    Cezary Żołyński

 

1,313 total views, no views today

PROMOCJA „PEGAZA LUBUSKIEGO”

ŁUCJAŁUCŁ

Relacja Ewy Rutkowskiej

Promocja kolejnego czasopisma literackiego „Pegaz Lubuski”

Gorzów Wlkp. WiMBP, 28 marca 2018

Jest to 76. numer od początku istnienia czasopisma. W bieżącym roku spotkaliśmy się po raz pierwszy. I jak zwykle jest to dzień inny od wszystkich. Tu spotykają się wszyscy zaintersowani gorzowską literaturą. Tu można się dowiedzieć o różnych osiągnięciach, wydawnictwach i planach na przyszłość.

W tym spotkaniu, bohaterką była Łucja Rajchel-Marczyk, autorka czterech książek. Pierwsza  książka to jej wspomnienia jako dziecka o pobycie na Syberii i o powrocie do Polski pt. „Śladami wspomnień  Z Kazachstanu do Gorzowa” . Kolejne dwie, to powieści oparte na osobistych przeżyciach. Pierwsza  „Co cię nie zabije”. Druga „to cię wzmocni” .Teraz wyszła trzecia, jako ciąg dalszy tych powieści pt. „Jeśli dożyję”.  Powstał więc tryptyk o różnych aspektach życia kobiety żony i matki.

Książka ta, jak  poprzednie wydana została przez ZLP O/w Gorzowie Wlkp.

O swoim spostrzeżeniu, że istnieje w przyrodzie piąta pora roku i jak to można zauważyć, opowiedział Jerzy Alski.  A szef ZLP Ireneusz K. Szmidt przybliżył swój „wstępniak” … a może strajk?.

Jest w tym numerze „Pegaza” dużo informacji o najważniejszej w województwie nagrodzie  ”Lubuskie Wawrzyny Literackie”. W tym roku nagrody wręczano po raz 25. I tym razem  Gorzowianie zostali przez kapitułę nagrody zauważeni. Jerzy Gąsiorek (Gąsior) i Jerzy Hajduga otrzymali dyplomy za całokształt twórczości. A nominację do Wawrzynu otrzymał Marek Stachowiak, autor debiutanckiego tomiku  „Tata jest od tego”. Wawrzyn za najlepszą książkę popularnonaukową otrzymał Lech Dominik za opracowanie albumu „Waldemara Kućki spacer po Gorzowie”.

Kolejnym gościem spotkania był Artur Wodarski, mieszkający w Wyszanowie pod Międzyrzeczem. Ma na swoim koncie trzy tomiki poezji i dość znaną książkę, sprzed kilku lat „Rzeka przemienienia”. Zdobył też różne nagrody. Za debiut w poezji i za najlepszą książkę prozatorską, (za wyżej wymienioną).

W najbliższym czasie planuje wydanie zbioru opowiadań pt. „Drzazg”. Jest członkiem ZLP.

Nie mogło zabraknąć poezji, swoje wiersze czytali: Krystyna Dziewiałtowska-Gintowt, Jolanta Karasińska i Ferdynand Głodzik. A o nowej powieści mówiła   Halina Daszkiewicz. Natomiast dyrektor WiMBP Sławomir Szenwald ogłosił, że jest w trakcie powoływania grupy specjalistów, którzy będą doradzać jakie książki wydawać. Zaprosił też na koncert na zabytkowym fortepianie w wyk. Józefa Sobolewskiego – standardy muzyki filmowej (3.04)

Jak zwykle o wydanych ostatnio książkach mówiła Krystyna Kamińska, polecając m.in. książkę Zofii Mąkosy „Winne miasto” i spotkanie  z autorką, też 3.04. w WiMBP. Autorka w swojej książce opowiada o pierwszych powojennych latach w Zielonej Gorze.

W tym numerze Pegaza można poczytać jeszcze o „Światowym Dniu Poezji” w Gorzowie. O gorzowskich pisarzach przed wyborami. I o różnych wydarzeniach kulturalnych, które działy się w ostatnim kwartale. Pegaz dostępny jest na stronie internetowej WiMBP.

Ewa Rutkowska

1,089 total views, no views today

MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ TEATRU TAKŻE GORZOWSKIEGO TEATRU :)

TT

Aktorom i pracownikom Teatru im. Juliusza Osterwy w Gorzowie Wielkopolskim składamy serdeczne życzenia, wszelkiej pomyślności i szczęśliwych chwil w życiu osobistym oraz w  arcyciekawej pracy zawodowej. Dziś na ręce dyr. Jana Tomaszewicza złożyliśmy podziękowanie od kadry i uczestników Środowiskowych Domów Samopomocy przy ul. Armii Polskiej i Złotego Smoka.

Wielokrotnie jesteśmy zapraszani na spektakle, w których chętnie uczestniczymy, tym bardziej jesteśmy wdzięczni za współpracę z naszą placówką, w której gościliśmy m.in. aktorkę Teresę Lisowską.  

1,280 total views, no views today