DZIEŃ PAMIĘCI I POJEDNANIA W GORZOWSKIM MCK-u

Relacja Ewy Rutkowskiej

Miejskie Centrum Kultury

Dzień Pamięci i Pojednania

Gorzów, 30 stycznia 2018

Imprezę tę w SPAM-ie nazwano wydarzeniem. Nic dziwnego. Firmował ją swoim nazwiskiem jeden z najpopularniejszych i obiecujących młodych (rocznik 1984) muzyków z naszego miasta, Błażej Król. W 2015 roku nominowany do Paszportu Polityki, a w ubiegłym roku podczas Inauguracji nowego sezonu kulturalnego 2017/2018, nagrodzony Gorzowskim Motylem.

Błażej swoją przygodę z muzyką zaczynał przed laty, w znanym do dzisiaj gorzowskim zespole muzycznym „Kawałek Kulki”.

Do tego multimedialnego projektu materiały  przygotował Robert Piotrowski.

Natomiast sama realizacja była nieco amatorska. Widać było gołym okiem brak scenariusza, który określiłby temat i zakres przedsięwzięcia. Ktoś powinien też dzierżyć w swoich rękach wodze reżysera. Bo bez tego, zaproponowano widzom (dość licznie zebranym) jakieś nieczytelne obrazki starych fotografii. Choć początek zapowiadał się dość obiecująco, to potem zabrakło montażyście chyba pomysłu, co zrobić z powierzonym materiałem. Radek Rutkowski jest autorem teledysku do albumu Błażeja Króla „Nielot”. Więc jakoś tam już obeznany z montażem. Ale chyba nikt mu nie podpowiedział, że scenariusz to podstawa. I zadziałał chyba za bardzo intuicyjnie, że „jakoś to będzie”. No ale to nie tak. Choć wierzę w jego i pozostałych realizatorów dobre intencje.

Mankamentem było też dobranie lektorki. Nasuwa się tu sugestia. Może gdyby ona tylko rozpoczęła… a potem rolę przewodnika przejąłby ktoś z lepszą dykcją…

Jedynym pięknym punktem tego projektu była muzyka Błażeja Króla w wykonaniu kompozytora i członków Gorzowskiej Orkiestry Dętej. Chociaż cały czas bardzo ponura. A przecież, jak na zakończenie powiedział Robert Piotrowski,  powinien to być dzień pełen radości…

W kuluarach dowiedziałam się, że to co zobaczyliśmy na ekranie,  powstawało do gotowej już muzyki. A dopasowanie obrazu do muzyki, to „wyższa szkoła jazdy”. Może dlatego obraz nie był spójny, niepotrzebne były powtórzenia tych samych fotografii. No i nie odgadłam, po co za plecami widzów cały czas operował dyskotekowy „szperacz”.  Całość (jak napisano w SPAM-ie) wyprodukowana przez MCK. Pomysł dobry, ale…

I tak na zakończenie znów „zaczepię” gorzowskich włodarzy. Czy nie należałoby COŚ zrobić?  Nie wiem, czy budynek MCK jest zabytkiem. Jeśli tak, to może czas na początek remontu, a jeśli nie to może na spychacz… Bo hodowla gryzoni w sercu miasta nie przystoi.

Ewa Rutkowska

 

 

1,382 total views, no views today

STUDNIÓWKA U PUSZKINA

zxSTSTz

Na zdj. poloneza – prowadzą Marzanna i Andrzej Leszczyńscy

Marzanna Leszczyńska pisze:

Tydzień temu mój syn Witold szykował się na studniówkę, która miała miejsce w Liceum Ogólnokształcącym na ulicy A. Puszkina. Gotowy stanął przed lustrem w nowym garniturze, pod bordowym krawatem z świeżo przystrzyżonym bujnym włosem. Ech… westchnęłam.
To były czasy! Pomyślałam w duchu i wspomniałam swoją studniówkę ’86, ale nie w Gorzowie, bo pochodzę z opolskiego.
Nie miałam pojęcia, że tydzień później „dotknę” śladów balu mojego syna i przeniosę się w czasie w lata osiemdziesiąte i w jakimś sensie przeżyję to jeszcze raz. Nie towarzyszył mi już dreszcz emocji co też będzie za te 100 dni, ale do tych emocji związanych z maturą chyba nikt nie chce wracać, a nie jeden dziś zachodzi w głowę jak to się stało, że zdał.
A że mój mąż jest absolwentem tegoż liceum w 1984 roku toteż miałam zaszczyt uczestniczyć w balu w dniu 27.01.2018 r. Jest to pierwszy tego typu bal dla absolwentów Liceum, który zainicjowało Stowarzyszenie składające się z byłych uczniów przy zgodzie i z udziałem dyrekcji szkoły.
Miałam zaszczyt pójść w pierwszej parze w polonezie, który otwierał bal.
Mąż miał lekki stres aby poprowadzić wszystkich bez prób. Ale przecież każdy już umie poloneza bo go trenował i tańczył nie to co dzieciaki.
Organizatorzy- z Adamem Tuczyńskim dobrze mi znanym- zadbali o to aby atmosfera przypominała tą , jaka była na studniówce w latach zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego.
Na początku grał zespół sprowadzony z Poznania. Czterech młodych, przystojnych, długowłosych, czasami brodatych muzyków – słowem „Kult” ale bez Kazika. Naprawdę nic nie szkodziło, że głównej gwiazdy nie było. To był taki raczej koncert, bo piosenki „Kultu” nadają się bardziej do słuchania, ale skakać na parkiecie można było, oj można. Pod koniec swojego koncertu młody muzyk zapytał nas ze sceny:
-Kto jest największym polskim piosenkarzem?
Padło parę odpowiedzi, które okazały się „pudłami”. A ja zgadłam, bo chodziło o K. Krawczyka. I rozwiązał się worek z repertuarem jego i innych wykonawców tamtych lat. Był nawet koncert życzeń, ktoś miał urodziny a żona zadedykowała piosenkę. Nie zapomnę „Białego misia”, nawet znalazła się wielka „maskota”, którą puszczono w obieg i tańczono z nią na parkiecie.
W tych piosenkach, repertuarze nad parkietem unosił się duch zbuntowania przeciw komunistycznej władzy i stanu wojennego.
Jeden z absolwentów miał na sobie marynarkę jak ją określono – „reżimową”. Ta marynarka zrobiła oczywiście prawdziwą furorę, bo co rusz to kto inny miał ją na sobie. Była bardzo kolorowa i na tle klasycznych marynarek rzucała się w oczy gdziekolwiek by nie była. Wyglądała jak niegdyś przerwa w telewizji, po tym jak generał przerwał teleranek i wygłosił słynne przemówienie i stan wojenny. Ta marynarka rzeczywiście wyglądała jak ta przerwa – koło wypełnione czarnymi, szarymi i kolorowymi prostokącikami i kwadratami . Mają ludzie fantazję,
oj mają.
Choć na balu ludzi było dużo, to licznych klas było niewiele. Z klasy mojego męża były tylko dwie osoby a z rocznika raptem 6 osób. Przechodząc korytarzem usłyszałam, jak jedna uczestniczka skarżyła się do swojej koleżanki, że jest jedyna ze swojej klasy. Za to klasa dr A. Makowskiego umówiła się, że przyjdą bez partnerów. Zgrali się było ich 26- ściu. Oj, Ci dali się zauważyć, bardzo uchachani, widać dobrze się bawili.
Parkiet wypełniony był ciągle i do końca. Potem kapela się spakowała, zostało więcej miejsca do tańczenia i włączono muzykę mechaniczną. Królowała Lady Pank, Modern Talking, Madonna i cała reszta szlagierów z tamtych lat ale i nowe kawałki też się pojawiły choć w zdecydowanej mniejszości.
Rozmów było sporo, bo i przy stolikach i w korytarzu przy bufecie ludzie się rozpoznawali, zatrzymywali i dyskutowali, wspominali, wypytywali co słychać. Ciepłe słowo należy się kateringowi. Fajnie, że bez przesady z ilością jedzenia, ale za to z kulturą. Przez cały czas przy bufecie obecny był personel, który obsługiwał gości przy szwedzkim stole. Odpowiednio ubrany personel nakładał gościom dania na talerze. Mnie się to podobało, bo unikasz wtedy, że coś tam wylejesz czy się pobrudzisz albo coś komuś upadnie.  Czas minął szybko, udało się organizatorom przenieść gości w czasie i o to właśnie chodziło, aby poczuć się jak 18-latek będąc 50- latkiem.

Marzanna Leszczyńska

1,983 total views, no views today

PROMOCJA KSIĄŻEK MARII BORCZ I ROMANA HABDASA

Relacja Ewy Rutkowskiej

Spotkanie z cyklu FarmaLITER odbyło się 23 stycznia w Klubie „Jedynka” w Gorzowie Wielkopolskim. Początek – to wyreżyserowany przez moderatorkę Beatę P. Klary, krótki montaż poetycki pt. „Ku świętych obcowaniu”.

Teksty mówili: Krystyna Jarosz, Krystyna Dziewiałtowska-Gintowt, Jolanta Karasińska, Krystyna Caban i Marek Stachowiak. Na środku, za długim stołem siedziała także Maria Borcz. Dziewczyny, razem z autorką dziergały na drutach.

A Marek siedząc na drabinie łowił ryby…

Był to montaż z tekstów znajdujących się w promowanych tomikach.

-Obydwie książki mówią o człowieku – podkreśliła Beata.

Romek Habdas, pisze jak jest sam. Będąc na rybach zabiera z sobą do domu ciszę i różne wrażenia dziejące się dookoła… Zapamiętuje to i owo…

Maria Borczjest blisko Boga i ludzkich problemów – napisano w informacji. A sama mówi, że stara się jasno wyrażać swoje myśli. Czasem coś długo jej „chodzi po głowie” i potem stara się te myśli ująć w słowa.

Maria Borcz „Duchowy kanibalizm”. Jest to jej kolejny tomik.

Ten wydany w Wydawnictwie Pisarze.pl, Warszawa 2017. Projekt okładki Beata P.Klary. Tomik podzielony jest na dwie części: Cz. pierwsza; Szczebel w drabinie i druga; Wyrzut sumienia. Wstęp napisała Anna Maria Musz. Wg. niej „Maria wskazuje kwestie do analizy i przemyślenia. Jej książka ma wyraźną budowę dwudzielną – w pierwszej dochodzi do głosu podmiot liryczny, w drugiej bezpośrednio się on nie ujawnia. W pierwszej podmiot przemawia we własnym imieniu, w drugiej części zwraca się do adresata, albo ukrywa się za historiami innych ludzi. Przemawia też w imieniu zbiorowości. Dostrzega ludzkie zło i okrucieństwo ale nie oskarża bezpośrednio…

Czyta Biblię i choć ma świadomość własnych słabości, na swój sposób dąży do chrześcijańskiego biblijnego ideału dobra…

Czym jest duchowy kanibalizm? W jaki sposób i w jakich okolicznościach zwykli ludzie wcielają się w „konsumujących”? A przede wszystkim – jak zachować niezależność i pozostać wiernym swojemu etosowi w świecie manipulacji i nacisków? Odnotowywane przez autorkę zjawiska mają charakter uniwersalny…”

Roman Habdas – „Ludzie i rzeki, rzeki i ludzie”. Jest to także kolejna książka tego autora. Książkę dedykował swojemu mistrzowi spiningu Staszkowi Karolewiczowi, który odpłynął… Tomik wydany przez RSTK w Gorzowie, dofinansowany ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wyboru dokonał i opracował Czesław Ganda, projekt okładki Barbara Rynkiewicz. Wstępem opatrzył Marek Lobo Wojciechowski. I wstęp ten zatytułował tak: „Mistrzowie nie rozmawiają o warsztacie”. A w nim m.innymi:

Zaczynając jakąkolwiek działalność, podejmując się jakiegokolwiek rzemiosła, rozpoczynamy od podstaw… Z czasem gdy zaczynamy wewnętrznie rozumieć dziedzinę, którą kiedyś postanowiliśmy zgłębić, efekciarskie gadżety przestają nas bawić, przestają mieć znaczenie. Od tego momentu rozpoczyna się to, co najważniejsze – wszelkie nauki za nami, warsztatu praktycznie nie widać, bo tak go udoskonaliliśmy, że staje się on przeźroczysty – nic nie przesłania sensu i celu naszych działań. Tak myślę, czytając kolejny tomik Romana Habdasa – wędkarza i poety. Wędkarza nie byle jakiego, a i poety nietuzinkowego…

Mamy w tym tomiku wszystko: przyrodę, ryby, refleksje, wspomnienia toczące się nad rzeką, z wiekiem coraz odleglejsze od źródeł, mamy autora, który z pozorną niedbałością i jakby mimochodem spaja i wiąże rozproszone strumyki myśli, bo ten warsztat – tak pisarski jak i wędkarski ma do tego stopnia opanowany, że sprawia wrażenie, iż wiersze pisze i łowi ryby – przy okazji. Przy okazji bycia człowiekiem”.

A Romek mówi, że są to wspomnienia bliskie i dalsze, ale bardzo osobiste.

Tomikiem tym dziękuje też żonie za to, że dawała mu czas na wędkowanie.

Oboje piszący zamierzają niebawem znowu coś nam objawić. Romek planuje na wiosnę wydać opowiadania, a Maria ma w zanadrzu kolejny tomik…

I ja też wzbogaciłam się o kolejne książki.

Całe spotkanie miało bardzo uroczysty charakter, było wino (od Romka i Marii), półmiski mandarynek i tort w wykonaniu Tomka Polakiewicza, z nieujawnionym darczyńcą! No i jak zwykle kawa i herbata.
I ja tam byłam…

Ewa Rutkowska

1,538 total views, no views today

MARIAN ŁAZARSKI OPOWIADAŁ O FOTOGRAII

Marian ŁazarskiMarian

Marian Łazarski – prezes Gorzowskiego Towarzystwa Fotograficznego był gościem Środowiskowego Domu Samopomocy. Opowiadał o historii fotografii, pokazywał zdjęcia starego i współczesnego Gorzowa Wlkp. Wspominał legendarnych twórców kultury w dziedzinie fotografii,  m.in Jerzego Szalbierza, Zbigniewa Łąckiego czy Waldemara Kućkę. Prezentował i porównywał aparaty klasyczne i współczesne. Przypomniał, że urządzeniami na klisze, można było wykonać 12, 24 albo 36 zdjęć,  wtedy trzeba było się dobrze zastanowić nad tym żeby zrobić dobrą fotkę. Poza tym aby wywołać zdjęcie potrzebne były takie akcesoria jak powiększalnik czy wywoływacze, kuwety, lampy dające czerwone światło. Musiała być także ciemnia, którą można było stworzyć zasłaniając kocem okna w pomieszczeniu. Marian Łazarski od najmłodszych lat interesował się fotografią. Zaczęło się od momentu gdy do miejscowości, w której mieszkał, przyjechał fotograf i od domu do domu chodził z propozycją zrobienia zdjęć rodzinom. Mariana nurtowały tajniki tej dziedziny. Będąc jeszcze w podstawówce otrzymał w prezencie bardzo prosty aparat, potem tata kupił mu książkę autorstwa Romana Burzyńskiego, którą przeczytał od dechy do dechy  i tak to się zaczęło – powiedział artysta, który jest autorem wielu wystaw fotograficznych i laureatem licznych nagród, m.in  Motyla – Nagrody Kulturalnej Prezydenta Miasta Gorzowa Wielkopolskiego /2004/.

1,486 total views, no views today

W GORZOWSKIM TEATRZE SPEKTAKL DLA DZIADKÓW I WNUKÓW

czy umies20180121_154546Teatr w Gorzowie Wielkopolskim1

W Teatrze imienia Juliusza Osterwy w Gorzowie Wielkopolskim z okazji Dnia Babci i Dziadka zaprezentowano premierę scenicznej adaptacji „Czy umiesz gwizdać, Johanno” Ulfa Starka . Spektakl powstał w ramach ministerialnego projektu pt. „Młodzież kulturalnie dla seniorów” i był prezentowany w domach opieki społecznej woj. lubuskiego. Występują Michał Anioł – aktor oraz Wiktor Grzegory, Franciszek Nędza – chłopcy w wieku szkolnym. Sztukę reżyserowała Beata Chorążykiewicz, muzykę przygotował Marek Zalewski.

Pełna miłości, wzruszeń i zabawnych momentów sztuka, ukazuje życie z jego prawdziwymi odsłonami, a więc z przyjaźnią, mądrością, zgodą ale także z odejściem – śmiercią, a potem refleksją i nadzieją.

Ludzkie, zwykłe odruchy obrazujące relację między dziadkiem a wnukiem w spektaklu nabierają niezwykle wartościowego przekazu. Koniecznie trzeba to zobaczyć.

Spektakl dla małych i dużych, młodych i starszych. Naprawdę wart obejrzenia. Trwa 55 minut.

Najbliższe przedstawienie odbędzie się w czasie ferii – 15 lutego o godz. 10 i 12, będą mu towarzyszyły działania edukacyjne.Widzowie zaproszeni zostaną na warsztaty, w których udział mogą wziąć osoby od 10 do 110 lat. Teatr zaprasza wnuki, babcie i dziadków mających ochotę na chwile wzruszenia oraz dobrą zabawę, którą gwarantują nieszablonowe, kreatywne działania teatralne – zapewnia Ewa Kunicka z teatru.

Berra i Uffe to dwaj młodzi, rezolutni przyjaciele. Berra (Wiktor Grzegory) zazdrości koledze czegoś, o czym w głębi serca skrycie marzy. Chłopiec bardzo chciałby mieć własnego, osobistego i jedynego w swoim rodzaju…dziadka. Uffe (Franciszek Nędza) postanawia pomóc koledze i zabiera go na wspólne poszukiwania odpowiedniego kandydata. Pierwszą osobą, którą napotykają chłopcy  na swojej drodze jest starszy pan o imieniu Nils (Michał Anioł). W ten sposób rozpoczyna się historia niezwykłej przyjaźni, pełnej nieoczekiwanych momentów, które czasem prawdziwie wzruszą widzów, innym razem wywołają na ich twarzach serdeczny uśmiech.

Ulf Stark / adaptacja Nick Wood

reżyseria: Beata Chorążykiewicz

kostiumy i scenografia: Natalia Kołodziej

muzyka: Marek Zalewski

Występują: Wiktor Grzegory, Franciszek Nędza, Michał Anioł

1,633 total views, no views today

OBCHODY 32. ROCZNICY ŚMIERCI SŁ. BOŻEGO BP. WILHELMA PLUTY

carRodzina bp. Pluty ze Śląska20180120_105532DSC07677

Foto Grzegorz Milewski

Na zdj. Rodzina Sł. Bożego bp. W. Pluty. Pierwszy od prawej – bratanek biskupa, kwiaty trzyma jego żona Leokadia

Nawiedzeniem grobu, a następnie Mszą św. w intencji Sł. Bożego bp. Wilhelma Pluty rozpoczęły się 20 stycznia, obchody 32. rocznicy śmierci byłego ordynariusza diecezji gorzowskiej. W tymczasowej kaplicy katedry Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Gorzowie Wielkopolskim, Eucharystii przewodniczył ordynariusz diecezji zielonogórsko – gorzowskiej bp Tadeusz Lityński. Homilię wygłosił ks. dr Dariusz Gronowski, postulator procesu beatyfikacyjnego Sł. Bożego.

Księża, siostry zakonne, rodzina śp. bp. Pluty oraz wierni Gorzowa zgromadzili się w kruchcie, zniszczonej w ub. roku przez pożar katedry aby modlić się przy grobowcu, pod przewodnictwem duszpasterza diecezji, o harmonijny przebieg procesu beatyfikacyjnego Sł. Bożego bp. Pluty i pomyślne jego zakończenie. – Jest to pierwszy dzień nowenny za jego wstawiennictwem – poświęcony kapłaństwu – podkreślił bp Lityński, zaznaczając, że bp Pluta był zasłuchany w Ducha Św. i był transparentem Boga na naszej ziemi, z którego każdy mógł odczytać Bożą treść. Chcemy dziś prosić aby jego misja, świętość i ofiarna modlitwa przynosiły błogosławione owoce – powiedział bp Lityński.

Następnie, w homilii o nauczaniu bp. Pluty na temat działania Ducha św. niezwykle obrazowo i wzruszająco mówił ks. dr Dariusz Gronowski w oparciu o publikację „O życiu Bożym w człowieku”.

– Bp Pluta chciał aby ten materiał stał się podstawą do prowadzenia rekolekcji dla świeckich, w oparciu o dar Ducha Św. którym jest m.in. sprawność, a dzięki niej możemy sięgać po wiarę, nadzieję i miłość. Życie Boże w człowieku, dokonuje przemiany natury ludzkiej a  Duch św. z jego darami jest dawcą gleby i fundamentu, na którym może wyrosnąć heroizm. Dzięki niemu różne władze w człowieku są sprawne – mówił ks. Gronowski, wyjaśniając kolejne dary Ducha św. , o których napisał Sł. Boży,  jak m.in mądrość,  wiedza, pobożność, rady czy bojaźń Bożą. Przez dary Ducha św. pokrewieństwo z Bogiem staje się bliższe, dzięki nim chętniej opanowujemy nasze ja i egoizm – zaznaczył ks. Gronowski.

W dalszej kolejności podkreślił kaznodzieja, że – życie Boże w nas – przynosi owoce. A są to osiem błogosławieństw, miłość, radość, cierpliwość, pokój, dobroć, łagodność skromność, wstrzemięźliwość i czystość. Te owoce Ducha św. – to jest pełne człowieczeństwo – podkreślił ks. Gronowski, twierdząc za Sł. Bożym, że można mówić „błogosławieni” a można mówić „szczęśliwi”, bo człowiek, który jest bogaty duchowo jest szczęśliwy. Postulator także wspomniał o sumieniu, któremu wiele miejsca w nauczania poświęca bp Pluta.

Następnie postulator przeszedł do omówienia procesu beatyfikacyjnego, przypominając, że od 2015 r. proces jest na etapie rzymskim. Najbardziej pracochłonna procedura trwa od października  2016 r. kiedy kongregacja mianowała o. Zdzisława Kijasa, pod którego kierunkiem pisane jest positio. Prace skończą się  w tym roku ale nie oznacza to zakończenia procesu, który zależy od wielu czynników. Potem nastąpi orzeczenie o heroiczności cnót Sł. Bożego i będzie wtedy można mówić „Czcigodny Sł. Boży”. Ks. Gronowski podkreślił, że ogromną pomocą służy w pracach procesu bp Antoni Stankiewicz, który na stałe przebywa w Rzymie.

Na zakończenie Mszy św. księża modlili się o świętość kapłanów, o którą przez swoje życie duszpasterskie zabiegał bp Pluta. Modlitwę ułożoną przez kapłana odczytał wikariusz biskupi ks. Zygmunt Zimnawoda.

Jak co roku na modlitwę w rocznicę śmierci bp. Pluty do Gorzowa Wlkp. przybyła rodzina Śł Bożego bp. Pluty.

We wszystkich parafiach diecezji wspomnienie bp. Wilhelma Pluty dokona się w niedzielę 21 stycznia podczas Mszy św. Przed zakończeniem Eucharystii duszpasterze odmówią z wiernymi modlitwę o jego beatyfikację.

Bp Wilhelm Pluta ur. się 9 stycznia 1910 r. w Kochłowicach k. Katowic. W 1934 r. otrzymał święcenia kapłańskie i podjął pracę duszpasterską, najpierw jako wikariusz, a następnie jako proboszcz. Równolegle kontynuował studia, które uwieńczył w 1947 r. obroną pracy doktorskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim. 4 lipca 1958 r. został mianowany biskupem dla ordynariatu gorzowskiego. Po utworzeniu w 1972 r. przez papieża Pawła VI diecezji gorzowskiej został jej pierwszym biskupem. Niezwykle gorliwie sprawował posługę biskupią. 22 stycznia 1986 r. poniósł śmierć w wypadku samochodowym w Przetocznicy k. Krosna Odrzańskiego. 9 września 2015 r. zakończył się diecezjalny etap jego procesu beatyfikacyjnego. Miesiąc później dokumenty procesowe złożono w watykańskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych inaugurując tym samym rzymską fazę procesu.

 

 

 

 

1,561 total views, no views today

PROF. PAWEŁ A. LESZCZYŃSKI PRZYBLIŻA WIEDZĘ O IRLANDII

PL

Najnowsza publikacja Pawła A. Leszczyńskiego pt. „Irlandia Północna. Między Przeszłością a nadzieją trwałej regulacji pokojowej” wyd. w tym roku przez Wojewódzki Ośrodek Metodyczny w Gorzowie Wielkopolskim, przybliża tematykę rejonu świata, w którym od 2004 r. przebywają także nasi rodacy.

Autor pisze, że nie może pominąć ważnego aspektu, jakim jest obecność Polaków w Irlandii Północnej oraz Republice Irlandii w związku z otwarciem dla obywateli nowych państw UE od 1 maja 2004 r. rynków pracy. – Pamiętać należy, że  – pisze autor –  Zjednoczone Królestwo, Irlandia oraz Szwecja uczyniły to od razu i bezwarunkowo, m.in. w stosunku do naszych obywateli w przeciwieństwie do np. Austrii, czy Niemiec. Ta obecność rodaków  sprawia, że tytułowe zagadnienie nie jest abstrakcyjne w Polsce, tym bardziej, że w 2009 r. w ataku terrorystycznym tzw. Prawdziwej IRA w miejscowości Massereene /hrabstwo Antrim/ ranny został Polak, pracujący jako dostawca pizzy – przypomina prof. Leszczyński.

Książka zawiera pięć rozdziałów i trzy aneksy. W rozdz. pierwszym autor skupia się na sytuacji religijnej oraz syntezie historycznej konfliktu w Irlandii Północnej. Następnie przechodzi do systemu prawnoustrojowego, aby w trzecim rozdziale skupić się na roli Kościołów – na drodze do pokojowej przyszłości. Rozważa także znaczenie inicjatyw ekumenicznych.

Czy analiza prowadzi do optymistycznej przyszłości? Warto sięgnąć po lekturę aby się tego dowiedzieć.

„Opracowanie Leszczyńskiego należy polecić wszystkim adeptom stosunków międzynarodowych oraz europeistyki, dzięki niemu bowiem Czytelnik uzyskuje wszechstronną wiedzę na temat tego wieloletniego konfliktu” – napisał w recenzji m.in. dr hab. Radosław Domke z Uniwersytetu Zielonogórskiego.

Paweł A. Leszczyński – dr hab. Nauk prawnych, prof. nadzw. Akademii im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie Wielkopolskim, od 1 września prorektor do spraw nauki tej uczelni. Jest kier. Katedry Problemów Bezpieczeństwa Europy Północnej i Środkowo Wschodniej na Wydz. Administracji i Bezpieczeństwa Narodowego Akademii. Jest prezesem zarządu Oddziału Gorzowskiego Polskiego Towarzystwa Historycznego. Należy do Polskiego Towarzystwa Prawa Konstytucyjnego, Polskiego Towarzystwa Prawa Wyznaniowego oraz Polskiego Towarzystwa Geopolitycznego.

 

1,455 total views, 1 views today

NABOŻEŃSTWO EKUMENICZNE ROZPOCZĘŁO TYDZIEŃ MODLITW O JEDNOŚĆ CHRZEŚCIJAN

EkLeszczyMO5

Wieczornym nabożeństwem ekumenicznym 18 stycznia, w kaplicy katedry Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Gorzowie Wielkopolskim rozpoczął się Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. Duchowni pięciu Kościołów modlili się o więź miłości i jedności. Homilię wygłosił ks. Dariusz Chudzik z Kościoła chrześcijan baptystów.

Tegoroczny tydzień ekumeniczny jest obchodzony pod hasłem „Prawica Twoja wsławiła się mocą”.
W nabożeństwie uczestniczyli m.in. ks. dr Zbigniew Kobus – proboszcz katedry WNMP, bp Mirosław Wola z Kościoła ewangelicko – augsburskiego, ks. Jarosław Szmajda z parafii prawosławnej, ks. Dariusz Hubiak z Kościoła grecko – katolickiego oraz ks. Tadeusz Kuźmicki – diecezjalny referent ekumeniczny, który na dzisiejsze nabożeństwo przygotował teksty modlitewne.

Prof. Paweł Leszczyński przewodniczący Rady Ekumenicznej, prorektor Akademii Gorzowskiej im. Jakuba z Paradyża – przypomniał, że każdego roku inne państwo przygotowuje teksty liturgiczne z okazji Tygodnia Modlitw. W tym roku jest to obszar Karaibów, a w materiałach są omawiane istotne sytuacje ekumeniczne, kwestie związane z ubóstwem czy prześladowaniami chrześcijan.

Więcej na:  https://ekai.pl/gorzow-wlkp-nabozenstwo-ekumeniczne-rozpoczelo-tydzien-modlitw-o-jednosc-chrzescijan/

1,325 total views, no views today