ALEKSANDRA MODZELAN O PRACY ORGANISTKI

fptbty

fptbty

Z organistką Aleksandrą Modzelan rozmawia Wanda Milewska

WM: Pracowała pani m.in w telewizji i w teatrze. Jak to się stało, że została pani organistką, to  przypadek czy realizacja marzeń?

Aleksandra Modzelan: Zdecydowanie realizacja marzeń, które pojawiły się nieśmiało zaledwie rok temu. Wcześniej moją drogę zawodową kształtowało wykształcenie. Miałam  19 lat, gdy  rozpoczęłam pracę jako reporterka w gorzowskiej Telewizji Tele Top.  Jej szef, Romuald Liszka, nauczył mnie od podstaw dziennikarskiego rzemiosła.  Dzięki niemu po trzech latach przeszłam do  Telewizji Polskiej. Zajmowałam się m.in. tematyką kulturalną i stąd znajomość z dyrektorem Teatru im. Juliusza Osterwy Janem Tomaszewiczem, dla którego pracowałam potem w Dziale Promocji i Obsługi Widzów. Do czasu, kiedy zdecydowałam się na pracę wyłącznie w parafii pw NMP Królowej Polski przy ul. Żeromskiego w Gorzowie Wlkp. Nie udało mi się pogodzić obowiązków, które musiałam wykonywać w kościele z tymi, które realizowałam w teatrze, choć przez 3 miesiące próbowałam pracować w obu tych miejscach.

WM: Jaką zdobyła pani edukację?

AM: Moje wykształcenie muzyczne jest skromne – skończyłam klasę fortepianu Szkoły Muzycznej I i II stopnia w Zgorzelcu. Muzyka zawsze była jednak moją pasją i przewijała się przez całe życie. Poza tym studiowałam pedagogikę opiekuńczo – wychowawczą w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Gorzowie Wlkp. Jestem również magistrem dziennikarstwa – ukończyłam  Dziennikarstwo i Nauki Polityczne na Uniwersytecie Warszawskim.

WM: Jest pani organistką od stycznia tego roku czy to jest pani pierwsza praca w kościele?

AM: Praca tak, ale kontakt z kościołem mam odkąd pamiętam. Miałam 5 lat, kiedy dzięki Rodzicom i Dziadkom zaczęłam muzyczną przygodę w scholce dziecięcej w konkatedrze św. Aleksandra w Suwałkach. Moja Babcia do tej pory z rozrzewnieniem wspomina, jak jej 6-letnia Oleńka śpiewała psalmy z ambonki, choć ledwo ją było zza tej ambonki widać. Potem były kolejne schole, wspólnoty, a także wyjazdy na oazy – wyjeżdżałam zarówno jako uczestniczka, ale też jako posługująca . Na jednej z takich oaz nauczyłam się grać na gitarze i dzięki temu byłam potem animatorką muzyczną. Raz zdarzyło się, że ksiądz moderator poprosił mnie o zostanie na dodatkowym turnusie jako pomoc kuchenna. Nigdy wcześniej nie naobierałam takiej ilości ziemniaków :).

WM: Gdzie zdobywała pani umiejętności gry na organach i wokalu? Gdy pierwszy raz posłyszałam, to pomyślałam: anielski śpiew.

AM: Za organami usiadłam po raz pierwszy rok temu w parafii pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego przy ul. Czereśniowej w Gorzowie Wlkp. Mój starszy syn przygotowywał się wówczas do przyjęcia sakramentu Pierwszej Komunii Świętej. Zaśpiewałam psalm podczas jednej z Mszy św. i za namową organisty Wojciecha Kuchnowskiego, który stwierdził, że mogłabym w krótkim czasie nauczyć się wszystkiego, aby zdobyć zawód organistki – podjęłam ten krok. Śpiewu natomiast nie uczyłam się nigdzie. Śpiewam  tak,  jak potrafię.

WM: Czy pani zdolności muzyczne są kontynuacją rodzinną?

AM: Tak. Moja Mama gra na fortepianie. Kiedy byłam małą dziewczynką, pracowała jako akompaniatorka w Młodzieżowym Domu Kultury i bardzo często zabierała mnie ze sobą. Dźwięki fortepianu płynęły po mieszkaniu każdego dnia. Tata natomiast gra na gitarze i jest prawdziwym melomanem.  Ma niezliczoną ilość płyt i mogę o nim powiedzieć, że delektuje się muzyką. To on ukształtował moje muzyczne gusta. Rodzice są nauczycielami, także katechetami, i zawsze wykorzystywali muzykę także podczas prowadzonych przez siebie zajęć.

WM: Czy bazuje pani na znanych pieśnach czy wprowadza pani nowe utwory?

AM: Jedno i drugie. Wiem, że tradycyjne pieśni to podstawa, ale czasem nie mogę sobie odmówić  przyjemności zaśpiewania – np. podczas uwielbienia – utworu, który jest mniej znany, a uważam, że chwyta za serce i warto go zaśpiewać.

WM: Wierni chyba wolą śpiewać znane pieśni?

AM: Tak się przecież potocznie mówi, że lubimy te utwory, które już znamy. Wierni szybko się jednak uczą i sama widzę – a może bardziej słyszę – że wystarczy kilkukrotne wyświetlenie jakiejś pieśni na slajdach, aby ludzie się jej nauczyli i polubili.

WM: Czy organista czuje kontakt z wiernymi,  czy jest bardziej skupiony na współpracy z kapłanem?

AM: To są dwa zupełnie różne elementy współpracy. Z księżmi mój kontakt jest stały i konieczny, bardziej konieczny dla mnie niż dla nich – w każdej parafii są bowiem inne tradycje i zwyczaje, a ja pracuję  od stycznia i muszę się ich wszystkich nauczyć. Dla przykładu, jako że w naszej świątyni mieści się Sanktuarium świętej Weroniki Giuliani, w każdy trzeci piątek miesiąca wieczorna Msza Święta odprawiana jest za wstawiennictwem tejże świętej. Kapłan na koniec Mszy św. błogosławi wiernych jej relikwiami, a ja śpiewam z ludem pieśń do św. Weroniki, po której następuje nabożeństwo Gorzkich Żali. Takiej Mszy św. nie odprawia się w innych parafiach, to jest specyfika naszej parafialnej wspólnoty. I takich niepowtarzalnych, przypisanych do danej parafii szczegółów, jest wiele.  Wiadomo, że takie elementy jak liturgia nie zmieniają się, są stałe, ale jest wiele innych punktów, o których muszę z księżmi rozmawiać, najczęściej oczywiście z moim przełożonym, proboszczem ks. Grzegorzem Polowczykiem.

Z wiernymi natomiast mój kontakt jest rzadszy, chociażby dlatego, że dzieli mnie od nich           odległość jednego piętra.  Siedzę na chórze sama, zamknięta na klucz. Zamykam się, odkąd o mały włos nie spadłam z ławki, kiedy zza moich pleców wyłonił się mężczyzna z dzieckiem na ręku. Pan chciał pewnie pokazać synkowi, jak wygląda chór, ale troszkę mnie wtedy wystraszył :).  Ja od początku czuję od wiernych bardzo dużą sympatię. Często ktoś mnie zatrzymuje, kiedy schodzę z chóru, dziękuje za grę i śpiewanie. Niedawno przyszedł pan i powiedział, że przychodzi teraz w niedziele na dwie Msze św. – na godzinę 7.30, ponieważ całe życie o tej porze przychodził i jest do tego przyzwyczajony, a potem  jeszcze na 18.30, jakpowiedział – „żeby znów panią posłuchać”. To bardzo miłe.

WM: Pięknie zabrzmiała oprawa liturgiczna w czasie Triduum Paschalnego, kogo miała pani do współpracy? Czy były to wielogodzinne próby?

AM: Dziękuję, cieszę się, że się pani podobało. Słyszała pani kilka głosów i instrumentów, ponieważ oprawę muzyczną Triduum Paschalnego tradycyjnie przygotowywała parafialna schola, którą kieruje pani Agnieszka Woźna.  Z tego, co wiem, próby mają często, a chętnych do śpiewania ciągle przybywa. I – co najważniejsze, a  wcale nie oczywiste – ich muzyka jest kojąca, a głosy czyściutkie. Sama przyjemność słuchania. Wracając do oprawy Triduum Paschalnego, nie mieliśmy wspólnych prób, zespół ćwiczył osobno i ja również przygotowałam się sama.

WM: Czy należała pani do wspólnot religijnych?

AM: Tak, jak wspomniałam już wcześniej, należałam do Oazy Dzieci Bożych.  W dorosłym już życiu działałam muzycznie we wspólnocie Odnowy w Duchu Świętym „Effatha” przy tzw. Białym Kościółku w Gorzowie Wlkp. oraz we wspólnocie „Kanaan” przy gorzowskiej Katedrze, którą opiekował się Ksiądz Waldemar Grzyb.

WM: Czy to jest pani podstawowe zajęcie czy jeszcze gdzieś pani pracuje?

AM: W parafii pw. NMP Królowej Polski pracuję na cały etat. W tygodniu do moich obowiązków należy oprawa muzyczna na Mszy św. o godzinie 8.00 oraz 18.30. Najbardziej pracowitym dniem jest oczywiście niedziela. Wówczas zaczynam dzień Mszą św. o godzinie 7.30, a kończę Mszą św. o godzinie 20.00. Do tego dochodzą różne nabożeństwa, w zależności od dnia czy też miesiąca – nabożeństwa pierwszo-piątkowe, Gorzkie Żale, litanie, godzinki o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny,  itp. itd. Praca w kościele jest moim głównym, ale nie jedynym zajęciem. Od 11-tu lat mam działalność gospodarczą – prowadzę zajęcia szachowe. Jest to praca dodatkowa z dziećmi w Klubie Szachowym Stilon oraz w kliku gorzowskich i podgorzowskich placówkach oświatowych. Na każde zajęcia zabieram ze sobą gitarę – i jako przerywnik – śpiewam z dziećmi wymyślone przeze mnie szachowe piosenki.

WM: Bycie organistką daje radość, spokój, poczucie misji? Co jeszcze?

AM: Wszystko to, co Pani mówi – tak. Ale dla mnie samej mój zawód daje przede wszystkim poczucie spełnienia. Świadomość, że znajduję się w odpowiednim miejscu i naprawdę robię to, co lubię. Przygotowywanie się do mojej pracy sprawia mi radość i – choć to może dziwne – lubię wstawać codziennie o 6 rano, żeby móc pojechać na poranną Mszę Świętą J. Myślę, że nie każdy może to samo powiedzieć o swojej pracy, jestem więc chyba w tej sferze życia szczęściarą.

WM: Jaka jest jeszcze rola organistki w kościele?

AM: Związek muzyki i śpiewu z liturgią był zawsze istotny i takim pozostanie do końca. Szczególne miejsce w tej relacji przypada więc organiście. Moim zadaniem jest przede wszystkim aranżacja oraz wykonanie oprawy muzycznej podczas wszelkich liturgii kościelnych. Nadaję także oprawę muzyczną obrzędom liturgii uroczystej, np. specjalnym Mszom św. takim jak „pasterka”, rezurekcje wielkanocne  itp. Muszę także wykazywać się znajomością muzyki klasycznej, wykorzystywanej podczas uroczystości okolicznościowych, takich jak śluby i pogrzeby.

Często  organista zajmuje się formowaniem, szkoleniem i prowadzeniem chóru kościelnego. W    mniejszych ośrodkach, szczególnie na wsiach, funkcja organisty obejmuje dodatkowo nadzór nad sprawami organizacyjnymi parafii., np. przygotowanie i rozprowadzanie opłatków bożonarodzeniowych. Przede wszystkim jednak rola organisty to wykonanie oprawy muzycznej liturgii,  w czynnej współpracy z wiernymi.

WM: Jaką pani lubi muzykę, kompozytora?

AM: Nie ograniczam się muzycznie. Moje zainteresowania sięgają od Michaela Jacksona po Jana Sebastiana Bacha J.  Słucham, w zależności od nastroju: Procol Harum, King Crimsson, Pink Floydów, Muse, Chrisa Rea, Michaela Buble, Uriah Heep, Queen, Joe Bonamassę. Z polskich wykonawców lubię Grzegorza Turnaua, Anię Dąbrowską, Ralpha Kamińskiego, Macieja Maleńczuka, Tadeusza Nalepę i naprawdę całe mnóstwo innych wykonawców….  A kiedy spotykam się wieczoramw przyjaciółką, słuchamy i śpiewamy na cały głos piosenki Alibabek, Anny Jantar, Ewy Jarockiej czy Czesława Niemena.

    Jeśli chodzi o muzykę klasyczną to odpływam przy wspomnianym wyżej Bachu. Kiedy włączam   jego „Pasję według Świętego Mateusza”  to nie potrafię przy tej muzyce sprzątać czy nawet czytać – słucham tego dzieła bardzo głośno i za każdym razem przechodzą mnie ciarki, przeżywam każdy dźwięk. Takie moje osobiste katharsis.

WM: Czy grała pani na ślubach, Mszach pogrzebowych?

AM: Tak, to również wchodzi w zakres obowiązków organisty. Śluby, komunie, a także msze pogrzebowe są elementami mojej pracy. W okresie pandemii ślubów niestety jak na lekarstwo, często natomiast przychodzi mi pracować na cmentarzu….

WM: Czy śpiewa pani w domu pieśni religijne?

AM: Śpiewam w domu codziennie. Sama dla siebie chcę poszerzać zakres pieśni, które mogę potem wykorzystać w kościele. W mojej sypialni stoi instrument, który jest non stop włączony i często siadam do niego nawet w nocy, kiedy nie mogę spać. Z moimi synami natomiast śpiewam akompaniując im na gitarze. Bardzo to lubią.

WM: Czy ma pani możliwość rodzinnego spędzenia czasu w niedzielę?

AM: Owszem, pracuję w  niedziele, ale to nie znaczy, że nie ma mnie cały dzień. Śniadanie i drugie śniadanie jem z księżmi na plebanii (Pani Emilka wspaniale dba o podniebienia J), ale na obiad zawsze przyjeżdżam do domu. To jest kilka godzin przerwy na spędzenie czasu z dziećmi. Mam za to więcej czasu w tygodniu, pomiędzy porannymi  a wieczornymi mszami. Spokojnie mogę ugotować obiad, posprzątać w domu, i starcza jeszcze chwila na przyjemności. Tak, jak każdy etatowy pracownik, mam do wykorzystania urlop, z którego  skorzystam w lipcu. Jestem mamą dwóch synów, 10-letniego Wojtka i 6-letniego Antosia. Przystosowali się do mojej nowej pracy bez problemów. Kiedy ja wychodzę, opiekuje się nimi Tata albo niania. Bardzo żałuję, że moi Rodzice mieszkają tak daleko i chłopcy nie mogą podczas mojej nieobecności spędzać z nimi czasu, ale cóż zrobić…. Niech będą wdzięczni wszyscy ci, którzy mogą liczyć na wsparcie Babci i Dziadka, wiem co mówię J.

Wielu osobom wydaje się, że bycie organistą jest ogromnym wyrzeczeniem ze względu na dyspozycyjność czasową. Zajęty każdy wieczór, niedziele i święta. A tak naprawdę chodzi tu o umiejętność poukładania sobie pewnych rzeczy w głowie. Tak, jak zresztą w każdej innej kwestii. Wszystko jest proste od momentu, w którym zrozumiesz, że życie to Twój wybór i Twoja kompozycja.

Aleksandra Modzelan ukończyła Szkołę Muzyczną I i II st. w Zgorzelcu.. Studiowała  pedagogikę opiekuńczo – wychowawczą w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Gorzowie Wlkp. Jest absolwentką wydz. Dziennikarstwa i Nauk Politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.

 

 

 

 

 

 

 

 

1,715 total views, 1 views today

NIEBO

NIEBO88NIEBBNIEBSŁONCE

Foto: Grzegorz Milewski – zachodzące słońce

W jednym obliczu tysiące odmian

Niebo w sercu

Niebo w gębie

Niebo na ziemi

Niebo w przestworzach

 

Co jest z tym niebem

Które niebiesko się bieli

Błękitnie chmurzy

Jednoczy z morzem

I tworzy góry

 

Czerwienią się zalewa

Żółcią

Pomarańczą i tęczy kolorem

Grozi i ciemnieje

Albo słońcem się śmieje

 

Niebo czasem płacze

Woła

I krzyczy

Boskie niebo czeka

Aż nawrócą się grzesznicy

 

Każdy może wybrać

Co kto tylko woli

Niebo niebiańskie

Pochmurne lub rozbawione

Poważne albo na zawsze spełnione

wm

730 total views, no views today

ROZMOWA Z S. CECYLIĄ BACHALSKĄ Z GORZOWA WLKP. O MISJACH W AFRYCE

CB5CB15CB25

Fot. fb

O tym, jaka jest sytuacja w tanzańskich kościołach, czy w czasie światowej pandemii obowiązują restrykcje, o religijnych wspólnotach i o tym co jest najważniejsze w życiu opowiada s. Cecylia Bachalska ze Zgromadzenia Sióstr Białych Misjonarek Afryki  w rozmowie z Wandą Milewską.

S. Cecylia od trzech lat przebywa w Tanzanii, kraju trzy razy większym od Polski, położonym w środkowo wschodniej części Afryki. Była już tam wcześniej oraz w Kenii. Przez 12 lat pracowała w szpitalach jako pielęgniarka. Po raz pierwszy wyjechała do Afryki w wieku 26. lat.

Rozmawiałam z Siostrą trzy lata temu, co się od tamtej pory zmieniło?

 Rozmawiałyśmy przed moim wylotem do Tanzanii wtedy mieszkałam w Domu Zakonnym w Lublinie. Zmieniło się miejsce mojego zamieszkania, obecnie jestem w Domu Zakonnym w  Dar es Salaam – byłej stolicy Tanzanii, jest to ponad pięciomilionowe miasto położone nad Oceanem Indyjskim i tu posługuję.

Co skłoniło Siostrę do wyjazdu?

Jestem siostrą misjonarką Afryki s. białą, nasze zakonnice posługują w różnych częściach Afryki. Władze zakonne po 10. latach mojej posługi w Polsce, posłały mnie do Tanzanii co przyjęłam z wielką radością. I cieszę się, że mogę to posłanie misyjne tutaj realizować.

Proszę opowiedzieć o swojej obecnej parafii.

Parafia, w której obecnie posługuję jest pw. Karola Lwangi Męczennika Ugandy. Jest to parafia dobrze działająca, ponieważ ludzie są aktywni i to zarówno kobiety jak i mężczyźni a także dzieci. Najmniejszą aktywność zauważa się  niestety wśród młodzieży. W każdym razie ludzie świeccy mają dożo do powiedzenia w swojej parafii.

Jakie są religie w miejscu, w którym Siostra przebywa?

Jest kościół katolicki – bardzo żywy i bardzo aktywny. Jest tu ponad 120 parafii a są to często duże parafie. Są muzułmanie, których już o 4 rano słychać jak wołają na modlitwę i są też ludzie, którzy należą do religii tradycyjnej. Jest to środowisko bardzo zróżnicowane i tym bardziej potrzebni są misjonarze.  

 Ilu jest katolików w porównaniu do innych wyznań?

Można powiedzieć, że jest ich po  1/3 czyli: chrześcijanie, muzułmanie oraz religie tradycyjne. Chociaż miewam wrażenie, że troszkę więcej jest chrześcijan, jednak to zależy od miejsca, w którym się  mieszka w Dar es Salaam.

Jak układa się współżycie z ludźmi innych wyznań? Czy różnice są zauważalne, czy widać  wzajemne poszanowanie?

Mogę stwierdzić, że dobrze się układa, ponieważ w  tej parafii, w której my jesteśmy, w bardzo bliskim sąsiedztwie mieszkają muzułmanie. Gdy oni mnie widzą to pozdrawiają – Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Natomiast gdy ja ich widzę mówię do nich Assalamu alaikum, znaczące „pokój z Wami”. Oni odpowiadają po arabsku, co po polsku oznacza: „i z Wami niech będzie pokój”. Jest to taka współpraca i rozumienie się pomiędzy naszymi religiami.

Czy okres pandemiczny inaczej jest przeżywany w Afryce niż w krajach Europy?

Tu gdzie mieszkam jest bardzo gorąco. Dla bezpieczeństwa zalecane jest noszenie maseczek ale jest dowolność kto chce ten nosi. Wiemy, że choroba istnieje, że niektórzy ludzie umierają ale zasady te nie są rygorystycznie obowiązujące tak jak u nas w Polsce.

Jak żyć w tym pandemicznym czasie? Na co zwracać uwagę?

U nas modlimy się tak jakby pandemii nie było ale z uwrażliwieniem na higienę, zwracanie uwagi na mycie rąk a poza tym nie ma innych restrykcji.

Czy prowadzona jest akcja szczepionkowa?

Tutaj na razie nie mówi się na ten temat. Osoby, które chcą być zaszczepione wyjeżdżają do innych krajów i tam kupują szczepionki i się szczepią. Natomiast tu w kraju nie ma takiej opcji żeby się zaszczepić.

Jaka jest w czasach pandemii sytuacja w kościołach, czy Msze św. odbywają się  on-line?

Do kościoła przychodzi tyle ludzi ile chce przychodzić. Na święta kościoły były wypełnione, przybyło bardzo dużo ludzi.  Jeśli chodzi o księży niektórzy zakładają maseczki, tak samo i wierni, kto chce ten zakłada. Natomiast przed wejściem do kościoła wszyscy myją ręce i dezynfekują dłonie. Jest to jedyna zmiana, która jest obecnie widoczna.

Czy ludzie gromadzą się tworząc wspólnoty i przeżywają razem to co złe i co dobre?

 Jako misjonarka doświadczam takiej wspólnoty w kościele, ponieważ cała parafia jest podzielona na małe chrześcijańskie grupy. W takiej wspólnocie może być 10, 12 czy  15 rodzin, które się razem modlą raz w tygodniu i rozważają Pismo Święte. Przebywając w gromadzie widzą jakie są ich potrzeby, dowiadują się, czy ktoś jest chory czy potrzebuje jakiejkolwiek pomocy, a może sakramentu. Ci ludzie są w bliskiej współpracy z parafią, wspólnoty są bardzo aktywne.

Niektórzy psycholodzy twierdzą, że w Afryce prawie nie występują choroby psychiczne, ponieważ ludzie tam żyją we wspólnotach.  Czy to prawda czy mit?

Tutaj także ludzie chorują psychicznie, mają szpitale psychiatryczne więc raczej jest to mit.

Jakimi ludźmi są Afrykańczycy, czy są optymistyczni?

Tutejsi ludzie ze swojej natury są pogodni i radośni. Być może to słońce sprawia, że czują się dobrze. Jeżeli my – Polacy, widzimy szklankę do połowy pustą to często zauważamy tylko tę część pustą, natomiast Afrykańczycy widzą, że jednak połowa szklanki jest pełna a tylko połowa jest pusta.

Co jest najważniejsze w życiu człowieka wg Siostry?

Wydaje mi się, że najważniejsze jest odnalezienie Boga, relacja z Nim i życie według tej relacji. Bo jeśli nie ma Boga w sercu to całe życie człowiek się męczy.

Była Siostra na urlopie w Polsce, czy nie obawiała się Siostra powrotu do Afryki?

Zawsze jest tak, że po trzech latach siostry misjonarki wyjeżdżają na trzymiesięczny urlop do Polski. Po to aby podreperować zdrowie, wziąć udział w rekolekcjach, poczytać książki a także spotkać się z rodziną i przyjaciółmi. Jest to czas regeneracji sił aby móc dalej posługiwać podczas misji.

Czy potrzebna jest pomoc dla tamtych ludzi a także dla Siostry?

Pomoc finansowa oczywiście jest potrzebna także naszej parafii, bo należy ona do tych biedniejszych. Można wesprzeć ludzi chorych, dzieci z bardzo ubogich rodzin, które nie mają możliwości uczęszczać do przedszkola, czy także biednych parafian.

Ja potrzebuję modlitwy. Bez Bożego błogosławieństwa i Bożej opieki nie byłabym w stanie absolutnie nic tutaj zrobić, więc każda modlitwa i Msza św. w mojej intencji jest bardzo cenna. Bardzo się cieszę z takiej formy pomocy.Najłatwiej mnie znaleźć w mediach na facebooku pod adresem:  s. Cecylia Bachalska Msola, można do mnie pisać i się ze mną kontaktować.Pozdrawiam wszystkich przyjaciół, znajomych, parafię katedralną w Gorzowie Wielkopolskim, z której się wywodzę, przyjaciół z Oazy i diecezji zielonogórsko – gorzowskiej.  – Z Panem Bogiem, dziękuję za rozmowę.

Cecylia Bachalska ur. się w Żmigrodzie pod Wrocławiem, jako dziecko przybyła z rodzicami do Gorzowa Wielkopolskiego, gdzie ukończyła szkołę podstawową oraz liceum pielęgniarskie. Jej rodzice pochodzą z Kresów Wschodnich, obydwoje urodzili się w miejscowości Czernielów Mazowiecki, położonej między Lwowem a Tarnopolem.

Po przyjeździe do Gorzowa, rodzina zamieszkała przy ul. 30 Stycznia niedaleko pałacu biskupiego w parafii katedralnej, w tym czasie proboszczem katedry Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny był ks. infułat Władysław Sygnatowicz.

S. Cecylia udziela się na portalu społecznościowym, na którym wielokrotnie daje świadectwo wiary i krótko relacjonuje swoje działania misyjne.

 Wanda Milewska

512 total views, no views today

MIŁOSIERDZIE I PANDEMIA

Rok minął pandemiczny

Zamarło wszystko wkoło

Ludziom usta zatkało

 

Nie tak być miało

A jak?

 

Miło i wesoło

Na bogato

A do tego zdrowo

 

Nie tak być miało

A jak?

 

Pozytywnie

Z myśleniem bez logiki

Bo przecież -chcieć to móc –

 

Nie tak być miało

A jak?

 

Duchowo – nie realnie

Z wiarą w Bożą siłę

Nadzieją i Miłością Miłosierną

 

Tak być miało

Ale nie jest!

 

Tylko od nas zależy

Czy Łaskę Boską przyjmiemy

Czy – Bez łaski! – Powiemy

 

Krocząc swoją drogą

Na oślep wyznaczoną

W czeluści przepadniemy

 

A może?….. Jednak Boże

Spragnioną dłoń

Do Twego Miłosierdzia wyciągniemy

 

Daj nam Boże

 

11 kwietnia 2021

WM

Polecam w KAI https://www.ekai.pl/obchody-swieta-bozego-milosierdzia-w-kolobrzegu/

638 total views, no views today

KOŁOBRZESKA KATOLICKA INICJATYWA KULTURALNA PRZYGOTOWAŁA MISTERIUM KATYŃSKIE

Spektakl zatytułowany: „Misterium Katyńskie – Strzały o Świcie” ku czci ofiar katyńskich i tragedii lotniczej pod Smoleńskiem zorganizowała 10 kwietnia kołobrzeska Katolicka Inicjatywa Kulturalna. Słowno – muzyczna projekcja odbyła się on-line w Regionalnym Centrum Kultury im. Zbigniewa Herberta.

Współorganizatorem wydarzenia była prezydent miasta Anna Mieczkowska.

Spektakl został dofinansowany ze środków gminy miasta Kołobrzeg a partnerem jest RCK.

Na Misterium złożyły się wiersze, m.in.: ks. Henryka Romanika, ks. Zdzisława Peszkowskiego, Mariana Hemara, Alicji Pomian–Pożerskiej, Jadwigi Marszałek – Kupiszewskiej, Kazimierza Wierzyńskiego i Jadwigi Wrońskiej.

Całość poprowadził Wojciech Czaplewski wiceprezes KIK, który jest także inicjatorem powstania portalu Kołobrzeg Wiary.

Spektakl prezentowali warszawscy aktorzy Agata Mastalerz – recytacja, Piotr Bajor – recytacja i Bogumiła Bajor – muzyka, recytacja, śpiew.

Prowadzący wspominając historię mordu katyńskiego i katastrofę smoleńską, powiedział: – Wołanie o pamięć zostało zwielokrotnione, przypomniał również, że mieszkańcy Kołobrzegu jednoczyli się w bólu wokół jednej z ofiar lotniczych, którą był poseł RP Sebastian  Karpiniuk. – Rzadko tak byliśmy zjednoczeni jak tych kilka tygodni po tragedii. Pamięć tych dni pełnych solidarności pozostaje – powiedział Czaplewski, cytując Zbigniewa Herberta z przesłania Pana Cogito:  „ocalałeś nie po to aby żyć masz mało czasu trzeba dać świadectwo”.

Dalej przypomniał: – My, którzy pozostaliśmy mamy obowiązek odnieść się do tego co przekazali nasi bliscy, przyjaciele, elita naszego narodu.

Ze względu na obostrzenia pandemiczne spektakl pokazany był on-line, można go jeszcze oglądać na stronie RCK.

Stowarzyszenie Katolicka Inicjatywa Kulturalna działa od kilkunastu lat. Celami są m.in. organizowanie imprez popularyzujących twórczość religijną, wydawanie, redagowanie i opracowywanie publikacji o tematyce religijno-kulturalnej, przedsięwzięć patriotycznych kultywujących i upowszechniających historię i tradycje niepodległościowe Polski.

Jedną z inicjatyw KIK jest niekomercyjna witryna Kołobrzeg Wiary, oparta na pracy wolontariuszy i pozbawiona reklam, jej zadaniem jest dawanie świadectwa chrześcijańskiej nauce społecznej, kulturze i chrześcijańskiemu życiu na kołobrzeskiej ziemi. Wiele imprez kulturalnych współtworzy Wojciech Czaplewski – nauczyciel języka polskiego, poeta, dziennikarz i felietonista. Prowadzi m.in spotkania autorskie i Herbertiadę oraz Narodowe Czytanie.

Więcej: https://www.ekai.pl/obchody-pamieci-ku-czci-ofiar-katynskich-i-tragedii-smolenskiej/

417 total views, no views today

W GORZOWIE WLKP. DOSTĘPNE SĄ BEZGOTÓWKOWE BILETY MZK

Biletomat_B.N

Bilety MZK w Gorzowie Wlkp. można kupić bezgotówkowo w biletomatach, które znajdują się  przy ulicach: Drzymały (przed kasami biletowymi MZK),  Wróblewskiego (przy sklepie Stokrotka)  oraz Marcinkowskiego (przy Pegazie).

Dostępne są bilety jednorazowe, a będą również okresowe.

Uruchomienie pierwszych biletomatów w Gorzowie to część realizacji pilotażowego projektu MZK, Miasta i firmy Asec, który wprowadza bezgotówkowy system płatności za bilety komunikacji miejskiej.

Podczas kupowania biletu należy postępować zgodnie z instrukcją, wyświetlaną na monitorze urządzenia, a w razie problemów z działaniem należy to zgłosić, korzystając ze specjalnej infolinii (801 789 405).

Na stronie internetowej MZK w zakładce „Informacje – Biletomaty stacjonarne” znajduje się informacja dotycząca nowych urządzeń oraz mapka ze szczegółowymi ich lokalizacjami. W najbliższym czasie udostępniony zostanie  też film instruktażowo – promocyjny, dotyczący nowego sposobu zakupu biletów MZK.

Wg informacji Marty Liberkowskiej – Wydział Promocji i Informacji

Fot. Bartłomiej Nowosielski

 

457 total views, 1 views today

TRIDUUM PASCHALNE I WIELKANOC

30 marca 2021

Artur5

 

 

http://www.gozpn.net.pl/78-news/1146-odszedl-artur-byczkowski   / ze strony http://www.gozpn.net.pl/

 

Śmierć i Zmartwychwstanie

Czas Wielkopostny

Tajemnica Bolesna we wtorek

Umiera Artur

Aby zmartwychwstać

On…… już żyje

My…..umieramy

wm

 

Tatusiu kocham Cię

Piotr mówi do Artura

Ja Ciebie też

I kocha bezgranicznie

Wkładając Boga w serce młode

 

I tak każdego dnia

Aż do ustania tchu

Piotr nie został sam

Bo w sercu Boga ma

Od Taty

wm

 

TRIDUUM PASCHALNE

Triduum Paschalne – dwa tysiące dwadzieścia jeden

Takie filozofom się nie śniło

Bo  więcej jest rzeczy

Na ziemi

I w niebie

 

Zapisy do świątyni

Kartek rozdawanie

A gdy zabraknie

Za drzwiami

Też miejsca nie stanie

 

Chcę do kościoła

Teraz pragnę tego

Tyle lat upłynęło

Żyłem bez Najwyższego

 

Boże chcę do świątyni

Spojrzeć w Twe oblicze

Dopomóż Jezu

Tylko na Ciebie liczę

 

Wołają głosy z bliska

I oddali

Boże wybacz

Życie zmarnowałem

 

Ale…….. jest iskierka

Miłosierdzie Boże

Jezu bądź miłościw

Ufam  tylko Tobie

wm

 

04.04.2021 NIEDZIELA  WIELKANOCNA

 

Chrystus Zmartwychwstał!

Prawdziwie Powstał!

W tym dniu wspaniałym

Wszyscy się weselmy

Alleluja!

wm

 

458 total views, no views today